Świeci Tygodnia

obraz św. brata Alberta Chmielewskiego

 

W tym Tygodniu będziemy wspominać:

 

14 czerwca (niedziela)

Michał Kozal.

Błogosławiony. Polak. Męczennik. Biskup. Rektor. Kapłan.

Pochodził z pobożnego domu. Jego starszy brat brał udział w powstaniu wielkopolskim, a w 1920r. zginął pod Grodnem podczas walk z bolszewikami. Michał uczęszczał do niemieckojęzycznego gimnazjum ze względu, iż cała Wielkopolska należała do zaboru pruskiego. Działał w tajnym Towarzystwie im. Tomasza Zana, o charakterze patriotyczno-samokształceniowym, w której pełnił funkcję prezesa. Jako uczeń trzeciej klasy wziął udział w strajku szkolnym, który wybuchł w Wielkopolsce przeciwko przymusowej germanizacji i nauczaniu w języku niemieckim. Po ukończeniu wymaganych szkół i zdaniu matury dostał stypendium za bardzo dobre wyniki, by móc kontynuować naukę na studiach. Jednak on odrzucił tę propozycję i wstąpił do seminarium duchownego. Po święceniach kapłańskich planował studiować dalej, ale po nagłej śmierci ojca, na jego barki spada utrzymanie i troska o matkę i siostrę. Sprawował funkcję wikarego, w różnych parafiach. Odznaczał się gorliwością w głoszeniu Ewangelii. Z zapałem prowadził katechizację, z radością wygłaszał homilie. Długie godziny spędzał na modlitwie i służąc w konfesjonale. Czynił dobro przez czyny miłosierdzia wobec bliźnich. Angażował się w działalność społeczną i reaktywował organizacje młodzieżowe. Działał w Towarzystwie Robotników i związanym z Akcją Katolicką Stowarzyszeniu Młodzieży Męskiej, a także współpracował z kołami Polskiego Czerwonego Krzyża. Przez cały ten czas czytał, dokształcał się na własną rękę, poszerzając swoją wiedzę i doświadczenie. W uznaniu dla jego gorliwej posługi kapłańskiej i wiedzy zdobytej dzięki samokształceniu, kardynał August Hlond mianował go ojcem duchownym seminarium w Gnieźnie. Okazał się doskonałym przewodnikiem sumień przyszłych kapłanów. Alumni powszechnie uważali go za świętego męża. Dwa lata później został powołany na stanowisko rektora seminarium. Funkcję tę pełnił do momentu, gdy został wybrany na biskupa pomocniczego diecezji włocławskiej. Sakrę otrzymał tuż przed wybuchem II wojny światowej, 13 sierpnia 1939r. We wrześniu nie opuścił swojej diecezji, którą zarządzał po wyjeździe z kraju biskupa diecezjalnego. Jego nieustraszona, pełna poświęcenia postawa stała się wzorem zarówno dla duchowieństwa, jak i dla ludzi świeckich. Pełnił posługę duchową mieszkańcom Włocławka, opatrywał rannych, przemawiał do opuszczonych i nieszczęśliwych. Kiedy Niemcy wkroczyli do Włocławka 14 września 1939 roku, został wysiedlony. W domu, w którym mieszkał, utworzono niemiecki sztab Wehrmachtu, a jeden z niemieckich oficerów ostrzegł go, aby dla swojego dobra wyjechał z Włocławka, ponieważ może stracić życie. Trzykrotnie wzywany przez gestapo.

Niemcy aresztowali go 7 listopada 1939 roku. Najpierw wraz z alumnami seminarium i kapłanami został osadzony w więzieniu we Włocławku. Aresztowanych księży zamknięto w kaplicy więziennej, a biskupa Kozala w izolatce na gołym betonie, gdzie w nocy strażnicy próbowali go złamać psychicznie waleniem w drzwi, pobudkami oraz przeładowywaniem w jego obecności broni sugerując wyprowadzanie na egzekucję.

Od stycznia 1940 r. do 3 kwietnia 1941 r. internowano go w klasztorze księży salezjanów w Lądzie nad Wartą. Podczas transportu odbywającego się w mrozie minus 21 stopni doznał odmrożeń uszu, nosa i nóg. W lądeckim klasztorze więzieni księża mieli relatywnie dobre warunki.

W międzyczasie Stolica Apostolska poczyniła zabiegi dyplomatyczne, aby Kozal objął urząd biskupa lubelskiego, przyjął obywatelstwo niemieckie lub wyjechał z własnej woli do Generalnego Gubernatorstwa. Propozycje te spotkały się jednak z jego stanowczą odmową.

Po wywiezieniu z Lądu, więziony był w obozach w Inowrocławiu, Poznaniu, Berlinie, Halle, Weimarze i Norymberdze.

Wszędzie ze względu na swoją niezłomną postawę, rozmodlenie i gorliwość kapłańską doznawał szczególnych upokorzeń i prześladowań.
Od lipca 1941 roku był więźniem obozu w Dachau, gdzie tak jak inni kapłani pracował ponad siły. Biskup otrzymał nr obozowy 24544 oraz pasiak z czerwonym trójkątem, oznaczającym więźnia politycznego Doświadczał tu wyrafinowanych szykan, ciesząc się w duchu, że “stał się godnym cierpieć zelżywości dla imienia Jezusowego”. Chociaż sam był głodny i nieraz opuszczały go siły, dzielił się swoimi racjami żywnościowymi ze słabszymi od siebie, potrafił oddać ostatni kęs chleba klerykom. Odważnie niósł posługę duchową chorym i umierającym, a zwłaszcza kapłanom.

W styczniu 1943 roku ciężko zachorował na tyfus; gdy był już zupełnie wycieńczony, przeniesiono go na osobny “rewir”.
26 stycznia 1943 roku został uśmiercony zastrzykiem z fenolu. Miał niespełna 50 lat. Umarł w zjednoczeniu z Chrystusem ukrzyżowanym. Mimo prób ocalenia jego ciała przez więźniów, zostało ono spalone w krematorium.

Po bohaterskiej śmierci sława świętości biskupa Kozala utrwaliła się wśród duchowieństwa i wiernych, którzy prosili Boga o łaski za jego wstawiennictwem. 

I tak dzięki modlitwie do Boga przez biskupa Michała Jan Paweł II mógł dokonać jego beatyfikacji podczas uroczystej Mszy świętej 14 czerwca 1987 roku w Warszawie przed Pałacem Kultury i Nauki – zamykającej II Krajowy Kongres Eucharystyczny. Papież powiedział w homilii:

“Tę miłość, którą Chrystus mu objawił, biskup Kozal przyjął w całej pełni jej wymagań. Nie cofnął się nawet przed tym najtrudniejszym: «Miłujcie waszych nieprzyjaciół». Niech będzie jednym jeszcze patronem naszych trudnych czasów, pełnych napięcia, nieprzyjaźni i konfliktów. Niech będzie wobec współczesnych i przyszłych pokoleń świadkiem tego, jak wielka jest moc łaski Pana naszego Jezusa Chrystusa – Tego, który «do końca umiłował»”.

6 lipca 2017 roku bp Michał Kozal został wspomniany podczas swojego pobytu w Polsce i przemówienia prezydenta Stanów Zjednoczonych – Donalda Trumpa – jakie wygłosił on przy Pomniku Powstania Warszawskiego na Placu Krasińskich, kiedy zacytował jego sentencję: „Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha u ludzi”.

+

Błogosławiony Michale, módl się za cały Episkopat polski. Wstawiaj się za kapłanów, także tych wybranych w seminariach duchownych. Bądź im wsparciem i dobrym doradcą. A wszystkim prześladowanym wyproś łaski pokoju i cierpliwego znoszenia niesprawiedliwości, zaś szerzącym nienawiść uproś łaskę nawrócenia i przebaczenia.

 

 

15 czerwca (poniedziałek)

 

Jolenta.

Helena. Błogosławiona. Węgierka. Księżna. Mniszka. Mistyczka. Ascetyczka.

Urodzona wśród pobożnych ludzi, z jej najbliższej rodziny aż 4 osoby dostąpiły chwały ołtarzy: obie jej siostry – św. Kinga i św. Małgorzata Węgierska, ciotka – św. Elżbieta i stryjenka – bł. Salomea. Zgodnie ze zwyczajem jako kilkulatka, przybyła do Krakowa, na dwór swej siostry, Kingi, i tu się wychowała. Miała zostać wydana za jednego z książąt piastowskich. Jolenta zaręczyła się z księciem kaliskim, Bolesławem, mając 12 lat. Uroczysty ślub odbył się dwa lata później, za specjalną dyspensą papieską, gdy księżna miała lat 14. Para miała trzy córki: Jadwigę, Elżbietę i Annę. Jolenta była wzorową żoną i matką. Swoją postawą wywierała wielki wpływ na otoczenie. W życie domowe wprowadziła klimat ładu, spokoju, szczerej pobożności i miłości. Wpływ księżnej tak dalece udzielił się mężowi, że potomność nadała mu przydomek Pobożnego. Kochający książę Bolesław wciągał do swoich rządów także bł. Jolentę. W dokumentach podpisuje się nieraz sformułowaniem “umiłowana małżonka, pani Jolenta”. Książę okazał się nie tylko doskonałym organizatorem i administratorem książęcych dzielnic kaliskiej i wielkopolskiej, ale również dobrym opiekunem Kościoła. Sprowadził franciszkanów do Kalisza, Gniezna, Obornik, Pyzdr i Śremu; uposażył w trzy wsie klaryski w Zawichoście, gdzie ksienią była wówczas bł. Salomea; powiększył także uposażenie cystersek w Ołoboku i benedyktynów w Mogilnie. Czynił to nie bez udziału żony. Jolenta chętnie opiekowała się także biednymi i chorymi.
Po śmierci męża i szwagra, męża św. Kingi, Bolesława Wstydliwego, zwolniona już od obowiązków rodzinnych, postanowiła oddać się wyłącznie zbawieniu własnej duszy. Wraz z siostrą Kingą wstąpiła do klasztoru klarysek w Starym Sączu.

Powściągała się od mięsnych potraw i raz tylko na dzień pokarmem ukrzepiała swe ciało, ile utrzymanie sił żywotnych wymagało; a jeszcze w stanie świeckim przywykła do bogomyślności i modlitwy, od razu postąpiła na wyższy stopień doskonałości zakonnej tak widocznej, że pokorę jej i pobożność wszystkie siostry zakonne podziwiały. Oprócz tego, nie zważając na słabą płeć niewieścią, tak srogo dyscypliną, włosiennicą i ścisłym zachowaniem postu martwiła swe ciało, że ją od tej ostrości jej spowiednik pod posłuszeństwem wstrzymywać musiał.

 Po śmierci Kingi przeniosła się do klarysek w Gnieźnie.

W klasztorze tym, na krótko przed śmiercią miała wizję, w której rozważając Mękę Pańską, Jezus Chrystus z Maryją i bł. Salomeą objawił się jej w wielkiej światłości obnażony, wychłostany, zbroczony obficie krwią, pocieszając ją i obiecując w nagrodę życie wieczne, które otrzyma za Jego umiłowanie oraz jednoczesne wzgardzenie światem.

Jolenta zmarła w opinii świętości w 1304 roku, mając 60 lat. Jej grób zasłynął wkrótce łaskami i cudami i stał się miejscem pielgrzymek.
Jolenta jest patronką archidiecezji gnieźnieńskiej oraz miasta Kalisza.

+

Błogosławiona Jolento, Heleno, wspomagaj wszystkie kobiety, żony i matki. A także wdowy oraz oddane na wyłączność Jezusowi, siostry klaryski. Niech posługa niewiast, dziewic i żon, ubogaca świat w dobro, ład i pokój. A mężczyznom daje wsparcie w podejmowaniu odpowiedzialnych, pobożnych decyzji.  

 

 

16 czerwca (wtorek)

 

Jan Franciszek Regis.

Święty. Francuz. Kapłan. Zakonnik.

Pochodził ze szlacheckiej rodziny. Wykształcenie zdobył u jezuitów. Studiował filozofię, teologię. Odbył praktykę pedagogiczną. W końcu został kapłanem. Od razu oddał się gorliwemu apostołowaniu. Opiekował się chorymi podczas epidemii dżumy. Na życzenie biskupa z Viviers został wybrany na pomocnika w wizytacji diecezji, która została zrujnowana wojnami domowymi. Poirytowani jego gorliwością, niektórzy proboszczowie oskarżyli go wówczas o sianie niepokoju. Biskup, którego chwilowo udało im się zwieść tymi zarzutami, przekonał się ostatecznie o prawdzie i ponownie obdarzył Jana zaufaniem. Sam misjonarz kilkakrotnie zabiegał o wyjazd do Kanady, ale przełożeni niezmiennie odpowiadali, że jego Kanadą jest okręg Vivarais. Począwszy od roku 1636, w lecie Jan Franciszek głosił nauki katechizmowe w Puy; w zimie natomiast, gdy wieśniacy dysponowali wolnym czasem, przebiegał najodleglejsze górskie sioła. Na jego nauki ściągały rzesze, w górach podziwiano go i kochano za oddanie i rozmodlenie. Noce często spędzał przed tabernakulum. Wobec zarzucanego mu braku roztropności, w jego obronie stawał ówczesny generał jezuitów. Pewnego wieczoru, gubiąc drogę powrotną do osady wiejskiej, w czasie śnieżycy noc spędził w kolebie, zagłębieniu skalnym. Zachorował na zapalenie płuc. Mimo to następnego dnia ciężko pracował. Wyczerpany chorobą i trudami, zmarł około północy 31 grudnia 1640r. Miał niespełna 43 lata. Został kanonizowany wraz z Wincentym a Paulo.

+

Święty Janie Franciszku, módl się za ciężko pracującymi czy to w stanie kapłańskim, czy świeckim. Wspomagaj wykorzystywanych, wyśmiewanych, niedocenianych. Dodawaj odwagi w mężnym znoszeniu przeciwności i nikczemności, nie porzucając przy tym własnych marzeń i celów. Opiekuj się wszystkimi służbami, które dbają o drugiego człowieka w czasie obecnej pandemii.

 

 

17 czerwca (środa)

 

Brat Albert Chmielowski.

Adam. Święty. Polak. Patriota. Powstaniec. Zakonnik. Artysta-malarz. Brat ubogich.

Pochodził ze zubożałej rodziny ziemiańskiej. Jako sześcioletni chłopiec został przez matkę poświęcony Bogu w czasie pielgrzymki do Mogiły. Kiedy miał 8 lat, umarł jego ojciec, sześć lat później zmarła matka. A więc mają 14 lat stał się sierotą. Chłopiec kształcił się w szkole kadetów w Petersburgu, następnie w gimnazjum w Warszawie. Studiował w Instytucie Rolniczo-Leśnym w Puławach. To tu poznał słynnego malarza Maksymiliana Gierymskiego. Razem z młodzieżą puławskiej szkoły wziął udział w Powstaniu Styczniowym. W 1863 roku został ciężko ranny w bitwie pod Mełchowem i dostał się do niewoli rosyjskiej. W prymitywnych warunkach polowych, bez środków znieczulających amputowano mu nogę, co zniósł niezwykle mężnie. Miał wtedy 18 lat. Przez pewien czas przebywał w więzieniu w Ołomuńcu, skąd został zwolniony dzięki interwencji rodziny. Aby uniknąć represji władz carskich, wyjechał do Paryża. Tu dzięki pomocy finansowej od Komitetu Polsko-Francuskiego mógł poddać się dalszemu leczeniu i otrzymał protezę gutaperkową, najlepszą w tym czasie. W Paryżu podjął też studia malarskie, potem przeniósł się do Belgii i studiował inżynierię w Gandawie, lecz powrócił wkrótce do malarstwa i ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Monachium. Tu zaprzyjaźnił się z wieloma sławnymi artystami (Stanisławem Witkiewiczem, Józefem Chełmońskim, Aleksandrem Gierymskim, Leonem Wyczółkowskim i innymi). Wiele malował i wysyłał swoje obrazy na wystawy do Polski. Wszędzie, gdzie przebywał, wyróżniał się postawą chrześcijańską, a jego silna osobowość wywierała duży wpływ na otoczenie. Po ogłoszeniu amnestii w 1874 r. powrócił do kraju.

Zaczął poszukiwać nowego ideału życia, czego wyrazem stało się jego malarstwo. Oparte dotychczas na motywach świeckich, zaczęło teraz czerpać natchnienie z tematów religijnych. Jeden z jego najlepszych obrazów “Ecce Homo” jest owocem głębokiego przeżycia tajemnicy bezgranicznej miłości Boga do człowieka. Religijne obrazy Adama Chmielowskiego przyniosły mu miano “polskiego Fra Angelico“. Bez wątpienia duże znaczenie w życiu duchowym Adama Chmielowskiego miały rekolekcje, które odbył u jezuitów w Tarnopolu.

W 1880 r. nastąpił duchowy zwrot w jego życiu. Będąc w pełni sił twórczych porzucił malarstwo i liczne kontakty towarzyskie, mając 35 lat wstąpił do jezuitów w Starej Wsi z zamiarem pozostania bratem zakonnym. Po pół roku, w stanie silnej depresji, opuścił nowicjat. Do stycznia 1882 roku leczył się w zakładzie dla nerwowo chorych w Kulparkowie koło Lwowa. Następnie przebywał u swojego brata na Podolu, gdzie w atmosferze spokoju i miłości powrócił całkowicie do równowagi psychicznej. Zafascynowała go duchowość św. Franciszka z Asyżu, zapoznał się z regułą III zakonu i rozpoczął działalność tercjarską, którą pragnął upowszechnić wśród podolskich chłopów. Wkrótce ukaz carski zmusił go do opuszczenia Podola.
W 1884 r. przeniósł się do Krakowa i zatrzymał się przy klasztorze kapucynów. Pieniędzmi ze sprzedaży swoich obrazów wspomagał najbiedniejszych. Jego pracownia malarska stała się przytuliskiem. Tutaj zajmował się nędzarzami i bezdomnymi, widząc w ich twarzach sponiewierane oblicze Chrystusa. Poznał warunki życia ludzi w tzw. ogrzewalniach miejskich Krakowa. Był to kolejny moment przełomowy w życiu zdolnego i cenionego malarza.

Z miłości do Boga i ludzi Adam Chmielowski po raz drugi zrezygnował z kariery. Dorobek artystyczny świętego to 61 obrazów olejnych, 22 akwarele i 15 rysunków.  

Postanowił objąć zarząd ogrzewalni dla bezdomnych. Przeniósł się tam na stałe, aby mieszkając wśród biedoty, pomagać im w dźwiganiu się z nędzy nie tylko materialnej, ale i moralnej. Sprzeciwiał się jałmużnie, której nie uznawał za prawdziwą pomoc, ale nierozwiązującym problemu biedy doraźnym zabiegiem uspokajającym sumienie bogatszych
W 1887 roku Adam Chmielowski przywdział szary habit tercjarski i przyjął imię brat Albert. Dokładnie rok później złożył śluby tercjarza. Ten dzień jest jednocześnie początkiem działalności Zgromadzenia Braci III Zakonu św. Franciszka Posługujących Ubogim, zwanego popularnie “albertynami”. Przejęło ono od zarządu miasta opiekę nad ogrzewalnią dla mężczyzn przy ulicy Piekarskiej w Krakowie. W niecały rok później brat Albert wziął również pod swoją opiekę ogrzewalnię dla kobiet, a grupa jego pomocnic, którymi kierowała siostra Bernardyna Jabłońska, stała się zalążkiem “albertynek”.
Formacja dla kandydatów i kandydatek do obu zgromadzeń organizowana była w domach pustelniczych; najbardziej znanym stała się tzw. samotnia na Kalatówkach pod Zakopanem. Nowicjat był surowy, aby zawczasu z życia w tych zgromadzeniach mogły wycofać się osoby słabsze. Do trudnej pracy potrzeba bowiem było ludzi wyjątkowo zahartowanych zarówno fizycznie, jak i moralnie.

Przytuliska znajdujące się pod opieką albertynów i albertynek były otwarte dla wszystkich potrzebujących, bez względu na narodowość czy wyznanie, zapewniano pomoc materialną i moralną, stwarzano chętnym możliwości pracy i samodzielnego zdobywania środków utrzymania.
Albert był człowiekiem rozmodlonym, pokutnikiem. Odznaczał się heroiczną miłością bliźniego, dzieląc los z najuboższymi i pragnąc przywrócić im godność. Pomimo swego kalectwa wiele podróżował, zakładał nowe przytuliska, sierocińce dla dzieci i młodzieży, domy dla starców i nieuleczalnie chorych oraz tzw. kuchnie ludowe. Za jego życia powstało 21 takich domów, gdzie potrzebujący otaczani byli opieką 40 braci i 120 sióstr.

Przykładem swego życia Brat Albert uczył współbraci i współsiostry, że trzeba być “dobrym jak chleb”. Zalecał też przestrzeganie krańcowego ubóstwa, które od wielu lat było również jego udziałem.
Zmarł w opinii świętości, wyniszczony ciężką chorobą, rak żołądka, i trudami życia w przytułku, który założył dla mężczyzn, 25 grudnia 1916 r. w Krakowie. Miał 71 lat.

Pogrzeb na Cmentarzu Rakowickim 28 grudnia 1916 roku stał się pierwszym wyrazem czci powszechnie mu oddawanej.

„Za wybitne zasługi w działalności niepodległościowej i na polu pracy społecznej” Prezydent Ignacy Mościcki 10 listopada 1938 roku nadał mu pośmiertnie Wielką Wstęgę Orderu Odrodzenia Polski. Portret brata Alberta został udekorowany tym orderem w 1939.

 Jan Paweł II beatyfikował go 22 czerwca 1983 r. na Błoniach krakowskich, a kanonizował w 1989 r. w Watykanie. 

Jest patronem zakonów albertynek i albertynów, a w Polsce także artystów plastyków.

 
Postacią brata Alberta, artysty, który porzucił sztukę dla służby Bogu, był zafascynowany Karol Wojtyła już w latach swojej młodości. Tej postaci poświęcił dramat “Brat naszego Boga”. Sztukę zaczęto wystawiać w polskich teatrach zaraz po wyborze kard. Wojtyły na papieża. W 1997 r. na jej podstawie powstał film w reżyserii Krzysztofa Zanussiego pod tym samym tytułem.

 

+

Święty Bracie Albercie, człowieku Boga, naucz nas widzieć w każdym ubogim twarz Chrystusa i być po prostu “dobrym jak chleb”.

 

18 czerwca (czwartek)

 

Elżbieta z Schönau.

Święta. Niemka. Dziewica. Zakonnica. Mistyczka. Ascetyczka.

Urodziła się w znakomitej rodzinie. Jako dziecko została oddana przez pobożnych rodziców do benedyktynek w Schonau, na naukę i wychowanie. Tu święta pozostała na zawsze. Jako 18-latka przyjęła pierwsze śluby zakonne. Po 10 latach została wybrana na mistrzynię nowicjatu, a potem na przełożoną. Następnie ciężko zachorowała, tak iż przez 12 lat znosiła cierpienia z heroiczną cierpliwością. Swoją chorobę wykorzystywała do głębszej modlitwy i kontemplacji. Doznawała objawień Pana Jezusa, Maryi i świętych. Wizje dotyczyły tajemnicy życia, męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa oraz wniebowzięcia Maryi, a także męczeństwa świętej Urszuli, co przyczyniło się do rozszerzenia kultu tej świętej. Obdarzona została także proroctwem. To jej wizje miały wpływ na mariologię i religijność średniowiecza. Korespondowała ze znaną mistyczką, św. Hildegardą z Bingen, która to napominała Elżbietę w swoich listach do rozwagi w ascezie i umartwianiu się. Święta zmarła w 1164r. mając 35 lat. Została pochowana w opactwie św. Floryna w Schönau.

W roku 1632 relikwie Elżbiety zostały w czasie wojny trzydziestoletniej sprofanowane i zniszczone przez protestanckich Szwedów. Zachowała się jedynie szczęśliwie relikwia głowy św. Elżbiety.
Święta zostawiła po sobie bogatą korespondencję. Naglona nadprzyrodzonymi wizjami, pisała do biskupów w sprawie reformy Kościoła. Jej listy zebrał starannie i opublikował jej brat, Ekbert, który był opatem klasztoru.

Jest patronką osób cierpiących na depresję, wzywana w obronie przed pokusami.

 

+

Hosanna z Mantui.

Błogosławiona. Włoszka. Zakonnica. Mistyczka. Stygmatyczka.

Urodzona również w znakomitej rodzinie zarządców miasta. W wieku 5 lat podczas spaceru brzegiem rzeki Pad usłyszała głos, który powiedział jej: “życie i śmierć polega na miłowaniu Boga” i wtedy w czasie ekstazy zobaczyła niebiańską hierarchię i znowu usłyszała głos, który jej powiedział: “Aby wejść do nieba, konieczne jest kochać Boga bardzo wiele. Zobacz, jak wszystkie rzeczy stworzone śpiewają jego chwałę i głoszą ją do ludzi”. W wieku 15 lat wyrzekła się małżeństwa i stała się tercjarką dominikańską. Co nie przeszkodziło jej w utrzymywaniu kontaktów z rodem Gonzagów i zabieraniu głosu w sprawach polityki. Dzięki tym relacjom łatwiej było prowadzić działalność charytatywną, co jednocześnie nie przeszkodziło w życiu ubogim, pełnym uczynków pokutnych. Korzystała z roztropnego kierownictwa duchowego sławnego teologa Franciszka de Silvestri (z Ferrary), który został potem generałem zakonu dominikańskiego i spisał jej żywot. Świadectwem pobożnego i świątobliwego życia Hosanny są jej listy. Hosanna otrzymała dary mistyczne: ekstazy, wizje, proroctwa, a także w wieku 30 lat stygmaty na czole i stopach. Współcierpiała z Chrystusem. Zmarła w 1505r. w wieku 56 lat. Jej grób znajduje się w Katedrze Świętego Piotra w Mantui.

Hieronim z Mantui, oliwetanin i duchowy syn Hosanny, napisał życiorys swej mistrzyni.

 

+

+

Dwie święte, choć jedna oficjalnie, Elżbieto i Hosanno, podobne w dobrym pochodzeniu, w pisaniu listów, trosce o sprawy nie tylko Kościoła, ale i ówczesnej polityki, a nade wszystko obdarzone nadzwyczajnymi łaskami. Mistyczki. Stygmatyczki. Cierpiące. Oddane Bogu.

Módlcie się na nami, byśmy umieli kochać Boga jak Wy. Wspierajcie osoby cierpiące jak i na ciele, tak i na duszy.

 

 

19 czerwca (piątek)

 

Gerwazy i Protazy.

Święci. Włosi. Bracia. Pierwsi Męczennicy Mediolanu.  

Bliźniacy świętych rodziców, Walerii i Witalisa. Po śmierci swoich najbliższych rozdali cały swój majątek i zaczęli prowadzić życie pełne modlitwy i umartwienia. Kiedy wybuchło prześladowanie chrześcijan, zostali oskarżeni przed namiestnikiem rzymskim. Nie złożyli bóstwom ofiary z kadziła. Zostali skazani na śmierć. Gerwazy przez ubiczowanie ołowianymi prętami, a Protazy przez ścięcie mieczem. Zostali pochowani w Mediolanie.

W roku 356 ich ciała odnalazł św. Ambroży (któremu święci bracia mieli się objawić) w czasie prac na terenie podziemi kościoła świętych Nabora i Feliksa. W uroczystej procesji przeniósł je do tego kościoła. Kiedy zaś po śmierci św. Ambrożego ku jego czci wystawiono bazylikę w Mediolanie, w osobnej krypcie we wspaniałym sarkofagu umieszczono ciała Gerwazego i Protazego wraz z relikwiami św. Ambrożego.

Odtąd rozpowszechnił się na Zachodzie zwyczaj, że uroczyste przeniesienie relikwii świętych z grobu ziemnego do kościoła (dla kultu) uważano za formalną kanonizację. Tak było do wieku XII, kiedy Stolica Apostolska zarezerwowała sobie kanonizacje świętych.

Gerwazy i Protazy są pierwszymi patronami Mediolanu i Breisachu. Czuwają także nad dziećmi i pracującymi przy żniwach. Są orędownikami dobrych zbiorów siana, a także chronią przed kradzieżą i krwawieniem.

+

Święci Męczennicy, módlcie się za nami, byśmy żyli odważnie, świadcząc o Chrystusie aż do najwyższej ceny z życia ziemskiego. Bądźcie wsparciem dla wszystkich prześladowanych za wiarę i wspomagajcie ludzi im miłosiernym.

+

 

20 czerwca (sobota)

 Wincenta Geroza.

Katarzyna z chrztu. Święta. Włoszka. Zakonnica.

Urodziła się jako pierwsza spośród 6 pozostałych dzieci pobożnych rodziców. Rodzina zajmowała się, jak większość w wiosce, garbowaniem i sprzedażą skór. Cały dom cieszył się szacunkiem i poważaniem, ze względu na uczciwość i miłosierdzie dla ubogich. Katarzyna zajmowała się gospodarstwem. Kiedy zachorował jej ojciec, oddała się z całym poświęceniem posłudze względem niego. Na jej rękach ojciec pożegnał świat, niebawem zmarła także matka. Święta miała wówczas 30 lat. Cały ciężar utrzymania domu i rodzeństwa spadł więc na jej barki. W tym samym roku do Lombardii weszły wojska austriackie, grabiąc i pustosząc wszystko. Po ich odejściu nastała nędza, głód i epidemie. Tłumy nędzarzy nawiedzały również Lovere, błagając o kawałek chleba. Katarzyna chętnie dzieliła się z potrzebującymi czym tylko mogła. Umiała również zdobyć się na słowa ufności i nadziei w Bogu. Prawdziwą ręką Opatrzności Bożej dla potrzebujących był także w owym czasie miejscowy proboszcz, Rustycjan Barboglio. Wystawił on szpital dla chorych i opuszczonych. Do jego obsługi wybrał pobożne dziewczęta swojej parafii, z których utworzył nową rodzinę zakonną sióstr miłosierdzia z Lovere. Do współpracy zaprosił również Katarzynę. Oddała ona ojcowiznę rodzeństwu, a sama wstąpiła do zgromadzenia i tu złożyła śluby, przyjmując imię Wincenta ku czci św. Wincentego a Paulo. Przełożoną dzieła od kilku lat była św. Bartłomieja Capitanio. Oprócz szpitala siostry prowadziły także “oratorium” dla ubogich dziewcząt, wkrótce powstała także szkoła. Wincenta z całym zapałem pomagała współzałożycielce w tej pięknej pracy. W wieku zaledwie 26 lat zmarła przełożona wspólnoty. Wincenta miała wówczas 49 lat. Została wybrana przełożoną młodej rodziny zakonnej. Najpierw postarała się o ułożenie reguł i regulaminów. A później zatroszczyła się o ich zatwierdzenie. Otrzymała je w stosunkowo krótkim czasie w Rzymie i w Wiedniu, ponieważ Lombardia należała wówczas do Austrii. Za rządów Wincenty młode zgromadzenie otworzyło 23 nowe placówki, w tym 12 szpitali, dwa sierocińce i jeden ośrodek dla nawróconych ze złej drogi dziewcząt. Przyjęła do zgromadzenia 243 siostry.
Kiedy w maju 1847 roku dotknęła ją ciężka choroba, była pewna, że zbliża się jej ostatni dzień. Z całą przytomnością umysłu wydała ostatnie rozporządzenia, mające na celu zapewnienie dziełu stabilizację i rozwój. Do ostatniej chwili dawała siostrom rady i życzliwe napomnienia. Zmarła 20 czerwca 1847 roku w wieku niespełna 63 lat. Została wyniesiona na ołtarze wraz ze swoją przełożoną, Bartłomieją. Ciała obu Świętych spoczywają w kościele sióstr miłosierdzia w Lovero tuż przed prezbiterium, w kryształowych trumnach. Leżą zwrócone do siebie głowami.

+

Święta Wincento Katarzyno, wspieraj wszystkich troszczących się o swych rodziców, opiekujących się chorymi dziećmi. Wspomagaj siostry miłosierne. Czuwaj nad tymi, których Bóg powołuje do wyższych, ważnych celów, aby nie odrzucili Jego głosu. Módl się za Lombardię i cały świat pogrążony w pandemii.

 

***

A na koniec polecajmy się naszej Patronce z Ołtarza Głównego, Królowej Wszystkich Świętych:

 

Spoglądnij na nas przez obraz on,
Pomocy Nieustającej.

+

M.P.