- Witam Cię, witam, Przenajświętsze Ciało, * któreś na krzyżu sromotnie wisiało, * za nasze winy, Synu jedyny * Ojca wiecznego, Boga prawego, *
męki te znosiłeś.
2. Dajem Ci pokłon, Bogu prawdziwemu, * w tym Sakramencie dziwnie zakrytemu; * żebrzem litości i Twej miłości, * byś gniew swój srogi, o Jezu drogi, * pohamować raczył.
3. Zmiłuj się, zmiłuj nad nami grzesznymi, * nie racz pogardzać prośbami naszymi; * zgrom hardych siły, daj pokój miły, * wyniszcz złe rady, wykorzeń zdrady * pośród ludu swego.
4. A kiedy przyjdzie z światem tym rozstanie, * ratuj nas, ratuj, dobrotliwy Panie! * Niech z Ciała Twego Przenajświętszego * posiłek mamy i oglądamy * Ciebie łaskawego.
***
O, Jezu Ukrzyżowany, * który z bólem spoglądasz * na Wzgórze Kalwaryjskie, * na posępną procesję wieków,* który wysłuchujesz ukryte narzekania narodów * i rozumiesz wszystkie sny o wieczności… * Ty masz na Krzyżu * więcej chwały i godności, * niż tysiące królów, * w tysiącach królestw i imperiach… * Przebacz słabym, * którzy dzisiaj płaczą na Tobą, * ponieważ nie potrafią płakać * nad samymi sobą… Przebacz im, * ponieważ nie wiedzą, * że Ty umierając zwyciężyłeś śmierć * i że dzięki śmierci – dałeś życie… * Przebacz im, * ponieważ nie wiedzą, * że Twoja moc * wciąż na nich czeka… * Przebacz im, * ponieważ nie zdają sobie sprawy, * że każdy dzień – nawet Wielki Piątek – * jest Twoim dniem!
Krzyżu święty, nade wszystko – Drzewo przenajszlachetniejsze! – W żadnym lesie takie nie jest, – Jedno, na którym sam Bóg jest. – Słodkie drzewo, słodkie gwoździe, – Rozkoszny Owoc nosiło.
Skłoń gałązki, drzewo święte, – Ulżyj członkom tak rozpiętym! – Odmień teraz oną srogość, – Którąś miało z urodzenia. – Spuść lekuchno i cichuchno – Ciało Króla niebieskiego.
Tyś samo było dostojne – Nosić światowe Zbawienie. – Przez cię przewóz jest naprawion –Światu, który był zagubion, – Który święta Krew polała, – Co z Baranka wypłynęła.
Niesłychana to jest dobroć – Za kogo na krzyżu umrzeć; – Któż to może dzisiaj zdziałać, – Za kogo swoją duszę dać? – Sam to Pan Jezus wykonał, – Bo nas wiernie umiłował!
Nędzne by to serce było, – Co by dziś nie zapłakało, – Widząc Stworzyciela swego – Na krzyżu zawieszonego, – Na słońcu upieczonego – Baranka Wielkanocnego!
***
Gdybym potrafił * tak naprawdę powiedzieć: „Bóg”. * Gdybym potrafił tak naprawdę * odmówić „Ojcze nasz”. * Gdybym potrafił naprawdę * uczestniczyć we Mszy Świętej. * Ale ja słucham nie rozumiejąc.* Mówię powtarzając obce, * wytarte słowa, * których treści * nigdy nie starałem się zgłębić. * Ale ja jestem prawie nieobecny. * I chociaż nieraz zdarza się, * że umiem dostrzec * słuszność lub niesłuszność w swoim postępowaniu * lub miłosierdzie, którego doznałem, * lecz go nie pojmowałem; * sens wydarzenia, które budziło we mnie bunt * lub łaskę, która na mnie czekała. * Zaledwie jednak to dostrzegam,* a już, natychmiast, wszystko wraca do codzienności. * Proszę więc, Panie, * zechciej wejrzeć * na moją nędzę duchową. * Wiem, że zbyt mało * byłem dla Ciebie.*
***
A przecież Ty, o Panie, * jesteś Miłosierdziem * i bierzesz mnie takiego, * jaki jestem w mojej konkretnej sytuacji – * nawet grzesznego. * I tulisz jak najlepsza matka * tuli swe ukochane, * chociaż niesforne dziecko, * trochę głupiutkie, * trochę krnąbrne – * licząc, że kiedyś zmądrzeje. * A teraz czekasz na mnie, * czeka Ojciec Niebieski,* kiedy przyjdę i powiem: „Ojcze”. * Ojcze mój.. * Bo wielki jest mój dług * wobec Ojca-Boga !
Liczę na Ciebie, Ojcze, liczę na miłość Twą. * Liczę na Ciebie, Ojcze, na Twą Ojcowską dłoń. * Liczę na Ciebie, Ojcze, liczę na każdy dzień. *
Liczę na Ciebie, ufam Tobie. * I nie zawiodę się. * Liczę na Ciebie, ufam Tobie. * I nie zawiodę się.
Zbyt dobrze wiem kim jestem, * Pyłkiem i liściem na wietrze. * I wiem, kim jesteś Ty, wielki Boże, * Więc wołam w dzień i w noc.
Będziemy zawsze razem, * Będziemy zawsze blisko, * Z Tobą, mój Panie, osiągnę wszystko * Zdobędę cały świat.
Chciałabym jak iskierka * Świat cały sobą podpalić. * Chciałabym sercem dosięgnąć nieba, * Więc wołam w dzień i w noc.
***
Wiem o tym, * że niestałość i niezdecydowanie * są oznaką miłości własnej, * proszę Cię zatem, * pomóż mi nie robić takich błędów, * bo jeśli nigdy * nie zdam sobie jasno sprawy, * czego Bóg żąda ode mnie, * lecz ciągle będę zmieniał zdanie * to może świadczyć o tym, * że zamierzam obejść Wolę Boga * i ze spokojnym sumieniem * iść za swą własną wolą. * I, proszę, pozwól mi przemyśleć to, * co robię. * Owszem, w niejednym życiu ludzkim * spotyka się czas zdrady. * Kiedy wydaje się swoich przyjaciół * z zazdrości, * za pieniądze, * pod naciskiem. * Kiedy zapiera się ze strachu tych, * którzy ponieśli klęskę. * Albo po prostu * odchodzi się od nich, * choć się im tyle zawdzięcza, * i chociaż kiedyś byli * przedmiotem zachwytu. * Nie idzie się z nimi * na drogę krzyżową. * Nie staje się pod ich krzyżem, * gdy konają wśród wyzwisk, * szyderstw i kpin, * ale to w niczym nie usprawiedliwia * tak niegodnych zachowań.* Dziękuję Ci * za Twoją pobłażliwą, * cierpliwą i wyrozumiałą Boską dobroć, * która mi nie odbiera swych darów,* pomimo mojej niedbałości, * moich błędów i nadużyć * i proszę wybacz mi * te wszystkie moje winy, * gdyż bardzo wstydzę się * z powodu swojej niestałości i niewierności, * Panie i Boże mój.
***
prosimy Cię Panie
***
- Ja wiem, w Kogo ja wierzę stałością duszy mej:
Mój Pan w tym Sakramencie, pełen potęgi swej.
To ten, co zstąpił z nieba, co życie za mnie dał
I pod postacią Chleba pozostać z nami chciał.
- Ja wiem, w Kim mam nadzieję, w słabości mojej moc:
To Ten, przed Którym światło pali się w dzień i w noc.
On moim szczęściem w życiu, On światłem w zgonu dzień.
Zwycięża mroki grzechu, rozprasza śmierci cień. - Ja wiem, Kogo miłuję nad wszelki świata czar,
Kto poi duszę moją, kto zna miłości żar:
To Król nad wszystkie króle, wielki i słodki Pan,
Co karmi dusze głodne Ciałem i Krwią swych ran.
***
O jakże jestem słaby ! * Z każdym dniem * widzę to coraz jaśniej. * Ty jednak, Panie Boże wiesz, * że już nie jestem w stanie * dać czegoś więcej z siebie. * Dziękuję więc, * że moje mimowolne upadki sprawiają,* iż Ty, Boże mój, * czuwasz nade mną uważniej. * Nadto, że Matka Twoja, Maryja Najświętsza * nie wypuszcza mej dłoni * ze swoich świętych rąk.* Pozwól mi więc skorzystać z tego, * zwłaszcza, kiedy codziennie * znowu podnosisz mnie z ziemi, * abym mógł objąć Cię z całej siły * i złożyć moją nędzną głowę * na Twojej odsłoniętej piersi * abym pokochał aż do szaleństwa * bicie Twojego Serca * najbardziej miłosiernego.
- Każda żyjąca dusza * niech się miłością wzrusza, * uwielbiając, wychwalając, * Serce Jezusa.
2. Bo niebo ani ziemia * nic tak słodkiego nie ma, * jako Serce Jezusowe, * pełne zbawienia.
3. Dla nas otwarte stoi, * niech grzesznik się nie boi, * niech żałuje, pokutuje, * tu rany zgoi.
4. W Najświętszym Sakramencie * to Serce uwielbiajcie, * za te dary, serc ofiary * chętnie oddajcie.
5. Niech, Jezu, Twe mieszkanie * wśród naszych serc zostanie: * niechaj dusza ma Jezusa * na posilanie. - Posilaj, Jezu drogi! * Rzucam się pod Twe nogi, * serce kruszę, dając duszę, * człowiek ubogi.
7. Gdy zbliży się konanie, * a serce me ustanie, * z Twej opieki mnie na wieki * nie wypuść Panie.