Słowo Boże – Święto Swiętej Rodziny

PIERWSZE CZYTANIE (Syr 3, 2-6. 12-14)

Kto jest posłuszny Bogu, czci swoich rodziców

Czytanie z Mądrości Syracha.

Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce. Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 128, 1-2. 3. 4-5)

Refren: Szczęśliwy człowiek, który służy Panu.

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu *
i chodzi Jego drogami.
Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich, *
szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie.

Refren: Szczęśliwy człowiek, który służy Panu.

Małżonka Twoja jak płodny szczep winny *
w zaciszu twego domu.
Synowie twoi jak oliwne gałązki *
dokoła twojego stołu.

Refren: Szczęśliwy człowiek, który służy Panu.

Tak będzie błogosławiony człowiek, *
który służy Panu.
Niech cię z Syjonu Pan błogosławi †
i obyś oglądaj pomyślność Jeruzalem *
przez wszystkie dni twego życia.

Refren: Szczęśliwy człowiek, który służy Panu.

DRUGIE CZYTANIE (Kol 3, 12-21)

Chrześcijańskie zasady życia domowego

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Kolosan.

Bracia:
Jako wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby ktoś miał coś do zarzucenia drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.
Na to zaś wszystko przywdziejcie miłość, która jest spoiwem doskonałości. A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni.
Słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie: z całą mądrością nauczajcie i napominajcie siebie, psalmami, hymnami, pieśniami pełnymi ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach.
A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko niech będzie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.
Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie okazujcie im rozjątrzenia. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.

EWANGELIA (Mt 2, 13-15. 19-23)

Ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza.

Gdy mędrcy się oddalili, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić».
On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: «Z Egiptu wezwałem Syna mego».
A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia».
On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w okolice Galilei. Przybył do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: «Nazwany będzie Nazarejczykiem».

 

ROZWAŻANIE

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu

 

 

Bracia i Siostry,

SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO i…

 

No właśnie. Czy zamieszkało wśród nas???

 

 

Przed nami Niedziela w Oktawie Bożego Narodzenia.

Niedziela niezwykła. Świętej Rodziny.

 

Co Bóg dziś chce nam powiedzieć w swoim Słowie i przez Słowo leżące w żłóbku?

Po co to uroczyste wspomnienie Rodziny?

 

Odpowiedź jest prosta. Wydawałoby się.

Każdy wie, że rodzina to najmniejsza komórka społeczna. Ale najistotniejsza, bo to w niej wszystko się zaczyna. To z niej bierzemy, w niej kształtujemy i z nią przeżywamy. Rodzimy się, wzrastamy, dojrzewamy, kształcimy i wypracowujemy swój charakter, swoje wartości i ideały, styl życia, sposób zachowania i reagowania. Nabywamy różne cechy, które potem bierzemy w dalszą podróż, wychodząc z domu rodzinnego. Co nam zostanie przekazane od Rodziców, co przeżyjemy w dzieciństwie jest ważne. I będzie to procentować, iść z nami lub za nami. Będziemy dzięki temu mocniejsi lub będziemy musieli borykać się z przeszłością.

Najważniejsze, by dostać korzenie i skrzydła.

Mocne, niezniszczalne, wieczne wartością. Z pożytkiem dla obdarowanych jak i obdarowujących. I wszystkich wokół.

Fundament. By nie być jak chwiejąca trzcina.

Ideały. Do których całe życie będzie się zmierzać.

 

I dzisiaj wszystkie światła na Maryję, Józefa i ich Jezuska.

 

Ktoś spyta, dlaczego? Co takiego mieli w sobie?

Maryja, jak każda żona i matka, dbała o ciepło i ład domu rodzinnego.

Józef, mąż i ojciec zapewniał byt, pracując w warsztacie.

Jezus, ukochany syn swoich ukochanych rodziców, bawił się, pomagał w domu, pracy, uczył się.

Maryja, matka, która nadal była dziewicą.

Józef, przybrany ojciec syna.

Małżeństwo żyjące w czystości.

Jezus, poczęty pod osłoną Ducha, którego Ojcem był sam Bóg.

 

I co. Niby normalnie, a jednak niezwykle. Niby zwyczajnie, a pełno cudów.

Tak naprawdę każdy mógł pójść w swoją stronę.

Mógł tego nie udźwignąć na dłuższą metę. Mógł się wycofać. Nawet zdezerterować.

No niby obiecali, przysięgali, byli wierzący i ufający, i kochający.

Ale życie potrafi boleśnie weryfikować nasze plany i dane słowa.

I często człowiek po prostu wychodzi i nigdy już nie wraca do dawnego domu.

 

Decyzje te są określone zapewne konkretnym ciężarem, balastem, murem nie do zburzenia, górą nie do przejścia. Żalem, krzywdą, zdradą, przemocą, nałogiem, wypaleniem, nienawiścią. Chęcią na nowe życie, lepsze.

Decyzje, które niosą za sobą konsekwencje. Często takie, od których nie ma powrotu. Które definitywnie coś kończą.

I tak, od jednej decyzji, od drugiego postanowienia, od trzeciej zadry, od czwartego nieporozumienia, od piątego wyjścia upadają rodziny.

I upadają wszelkie marzenia i wartości, i świadomość, i pewność, że cokolwiek się nie stanie będziemy razem. Cokolwiek, kiedykolwiek, w największej ciemności nie uciekniemy do własnych kryjówek. Nie zostawimy drugiego na pastwę losu. Nie zostawię cię. I nie dlatego, że może coraz bardziej cię kocham, ale przede wszystkim dlatego, że dałem słowo Bogu. A to jedno słowo w moim życiu jest na pewno święte. Wystarczy to jedno.

 

I to nam pokazuje Święta Rodzina. Nierozerwalność. Stałość. Pewność trwania w jedności. Razem. W imię nie swoje, nie wzajemne, ale w imię Boga.

To On jest kluczem do domu na skale, którego nic ani nikt nie będzie w stanie zburzyć.

Każdy inny dom, na piasku wartości światowych, ziemskich, jest tymczasowy. I łatwo może runąć i przestać istnieć. I co z ludźmi, którzy go tworzyli? Gdzie się rozproszyli?

 

Jest zatem Nazaret. I ciągle w nim światełko tlące z serc kochających.

Pamiętajmy. Oni też byli ludźmi. Mieli swoje uczucia, wyobrażenia, charaktery.

Nie byli ze skały. Żyli. I może chcieli czasem coś po swojemu, na swoich warunkach, w swoim stylu. Myśleli, że tak będzie lepiej.

Ale jednak zawsze zwyciężał Bóg. I to On doprowadził ich niedoskonałość do świętości.

 

Coś jest w tej ludzkiej rodzinie, gdzie mama i tata, i dzieci, i dziadkowie też, że sam Bóg postanowił, że Jego Syn nie spadnie ot tak z nieba, ale urodzi się i wychowa. Przejdzie jej wszystkie szczeble, doświadczy tego, co każdy z nas. Nauczy się kochać wśród ludzi i dzięki nim, choć przecież sam jest Miłością doskonałą.

Bóg jednak to bardzo kocha, naprawdę kocha, człowieka, rodzaj ludzki, iż chciał też, aby Jego dziecko także mogło pokochać ludzi i mogło być pokochanym przez nich.

Czyż to nie wspaniałe? Czyż ten fakt nie powinien nas skłaniać do naprawdę głębokiej refleksji, do wszelkich dążeń, by osiągnąć zrozumienie, wybaczenie i zgodę? Żeby naprawić błędy, krzywdy i znów kochać. Swój dom, swoją rodzinę. Męża, żonę, dzieci, rodziców. Zawsze tych samych, jednych.

Czyż ta perspektywa nie przynagla nas do zwiększonych wysiłków w dbaniu o relacje rodzinne, czyż nie dodaje sił i zachęty?

 

I czy ta miłość Boga do ludzkiej rodziny nie daje mandatu, by chronić ją przed niebezpieczeństwami? Przed szkodliwymi ideologiami, wypaczającymi nie tyle obraz i wolę Boga, ale siłę natury, której człowiek jest częścią.

Dlatego konfrontacja z lewackimi ideologiami, które nie szanują instytucji rodziny jest powinnością każdego katolika. Obrona istoty rodziny, której zawsze filarami jest matka i ojciec powinna być czymś naturalnym. Co ważne, to obrona czegoś, a nie atak na inaczej myślących. Jednak ci, co najgłośniej krzyczą o tolerancji, mają jej najmniej w sercu i umyśle.

Bowiem, wiadomym jest, że nie każdy z nas rodzi się i wychowuje w tej przykładnej rodzinie, prawie że tej samej jak z Nazaretu.

Czasem przychodzi nam zmagać się w rodzinie z autorytarnym ojcem, przewrażliwioną matką, współmałżonkiem-nałogowcem, dziećmi pełnymi agresji, rodzicami, którzy widzą tylko jedno dziecko.

Czasem wychowujemy się nie w pełnej rodzinie, w której to brak ojca lub matki, bo zbyt wcześnie zachorowali, bo zginęli tragicznie, bo zdradzili i odeszli, założyli nowe domy.

Czasem nie mamy własnej rodziny, bo nie znamy własnych rodziców, swoich przodków ani krewnych.

Czasem nie czujemy się na siłach zakładać własne domy, rodziny, bo wiemy, że mamy własne wypaczenia, że nie stworzymy normalnego domu, z mamą i tatą, dla swoich dzieci. Bo rodzina składa się z mamy i taty, a nie z dwóch mam lub tat.

Czasem wybieramy drogę czystości i celibatu, ukochawszy bardziej ślub duchowy z Bogiem.

Wszystkie te odłamy odchodzą od normalnej rodziny. Odchodzą, czasem jak widzimy przez grzech, czasem przez chorobę, czasem przez decyzję innego życia. Ale wszyscy zmierzamy do tej jednej jedynej rodziny.

Bo wszyscy się gdzieś tam w niej zaczęli i na skutek różnych zdarzeń może jesteśmy na innej drodze niż kontynuacji i dziedziczenia, ale to też jest droga. Droga, na której można spotkać Boga.

Bo On jest zawsze z człowiekiem. Nawet tym zagubionym i zwyczajnie innym.

 

Przechodząc do meritum, co jest siłą scalającą rodzinę z Nazaretu?

 

Doskonale wyjaśniają to słowo z dzisiejszego Psalmu:

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu.

 

Służyć Panu.

I Maryja i Józef, i Jezus służyli Panu. A tym samym służyli sobie nawzajem i innym ludziom.

Mało tego.

Psalmista mówi, iż ten kto służy Panu, znajduje szczęście.

I z drugiej strony, że prawdziwy szczęściarz to ten, co służy Panu.

 

Jakże trudno to pojąć przez dzisiejszego człowieka.

Niektórzy wpadliby w większe zdziwienie tym refrenem niż pastuszkowie w Betlejem.

 

Życzę nam wszystkim, świeckim wiernym jak i duchownym, a więc Księdzu Proboszczowi, tego poczucia szczęścia, że służymy Panu. I żebyśmy rzeczywiście Jemu służyli. Jemu…

 

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu
i chodzi Jego drogami.
Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich,
szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie.

 

 

Nie ma wyjścia.

Trzeba się odnieść jeszcze do Pierwszego Czytania, bo niesie w sobie niezwykłą treść.

Pełną mądrości i przestrogi, miłości i wartości, przepisu na dobre życie.

A skupia się na IV Przykazaniu.

Czcij ojca swego i matkę swoją!

 

To przykazanie jest dziś dezawuowane. I chyba nie na serio traktowane.

Owszem, są i Ci, dla których jest święte. I chwała im za to. Czytamy, że czeka ich wielka nagroda.

Ale jest tak wielu, którzy mówią tak tak temu przykazaniu, ale w życiu czynią nie nie. I to jest straszne.

Traktować rodziców, szczególnie tych starszych, chorych, niepełnosprawnych jako balast, jakieś ograniczenie i ciężar. I przypominanie im o tym, i robienie wyrzutów, i wyzywanie od starych, od nic nie znaczących. Tak jakby nie mieli nic do powiedzenia. Jakby nie poświęcili życia dzieciom, jakby nie dzielili się swoimi świadczeniami, jakby zostali pozbawieni godności i nie należałby się im szacunek. Za nic innego, jak tylko, że są naszymi rodzicami. Po prostu.

I z drugiej strony. Stłamszeni rodzice, którzy chronią swoje niedobre dzieci, bo starzy nic nie mają do powiedzenia, nie mogą przeszkadzać, a są zobowiązani tylko pomagać. Tak jakby za życia nie napracowali się i nie zasłużyli na odpoczynek, na posłuch, na dzielenie się swoim doświadczeniem.

Dlatego wszyscy weźmy sobie do serca te słowa, które niosą wielką mądrość Boga. I wychowujmy dzieci tak, i opiekujmy się rodzicami tak, by rzeczywiście stwierdzenie to było i naszym udziałem.

 

 Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził.

Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy będzie wysłuchany.

Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce.

Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.

Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.

 

I nawet wtedy, gdy nasza miłość jest prawdziwą miłością miłosierną względem rodziców, to należy pamiętać: ona też ma byt, ona też ma sens, choć może o wiele trudniejsza. Jest siłą, która w miejsce twoich grzechów wprowadza przebaczenie, odkupienie i pokój.

Warto słuchać Pana i służyć Jemu, bo On wie, jak znaleźć szczęście.

I choć nie jest to czasem tak widowiskowe, jak z pocztówki, to jednak ma wartość o wiele większą niż własne cierpienia i błędy.

 

Miłość i szacunek do Rodziców są święte. Każdy kto nie spełnia tego przykazania ma w sercu tylko ból i nienawiść.

To także wskazówka dla Mam i Tat, aby żyli i kochali swoje dzieci tak, aby ich starość była szczęśliwa wśród dobrze wychowanych potomków.

 

 

I na zakończenie, jeszcze jeden tekst zachęcający do bycia dobrym jak chleb, do życia w świętości. Do tego, by uwierzyć w siebie, że naprawdę jesteśmy dziećmi Boga i zostaliśmy powołani do życia wraz z Nim!

 

 Jako wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby ktoś miał coś do zarzucenia drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.

Wybrańcy, umiłowani.

Obleczcie się.

Serdeczne współczucie. Dobroć. Pokorę. Cichość. Cierpliwość.

 

Na to zaś wszystko przywdziejcie miłość, która jest spoiwem doskonałości.

Przywdziejcie.

Przywdziejcie miłość.

Miłość- spoiwo doskonałości.

 

A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele.

Panuje.

Pokój.

Chrystusa.

Wezwani w jednym.

Ciele.

 

I bądźcie wdzięczni.

Wdzięczni.

 

Słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie: z całą mądrością nauczajcie i napominajcie siebie

Mieszka.

Całe bogactwo.

Słowa.

Nauczajcie i napominajcie się.

Z mądrością.

 

 A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko niech będzie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.

 Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie okazujcie im rozjątrzenia. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.

 

Wszyscy wzajemnie.

Zobligowani.

Do miłości.

Żony. Mężowie. Dzieci. Rodzice.

 

 

A na koniec zaśpiewajmy kolędę.

W ten czas Oktawy Bożego Narodzenia.

Oktawy, która zostanie zwieńczona Uroczystością Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.  1 stycznia 2020 roku.

Jak cześć Jezusowi tak i cześć Jego Matce.

 

Ale wróćmy do kolędowania, które niech nam umila i upiększa ten poświąteczny czas. Bowiem to kolędy mają w sobie treść, co daje moc.

 

To kolęda, KOLĘDA RODZINNA, a jakże!

Czesława Niemena. Artysty o wielkim A.

 

Nad miejskimi dachami,
Nad naszymi głowami.
Radościami, troskami,
Jakie były i będą.

By nam oczy błyszczały,
Żeby usta się śmiały.
Płyń kolędo,
Rodzinna kolędo.

Gospodaruj po mieście,
Pomóż mamie przy cieście.
Tacie zrób brodę z waty,
Niech ją dobrze przyklei.

Gwiazda błysła na niebie
I czekają na Ciebie.
Serca pełne,
Świątecznej nadziei.

Złączą się przy Twym wtórze,
Dłonie małe i duże.
Z dorosłymi głosami,
Złączą glosy dziecinne.

Trzej Królowie przystają,
Co tak dźwięczy – pytają.
To kolęda,
Kolęda rodzinna!

+

 

W tym Tygodniu, przełomowym, między 2019 a 2020 rokiem, będziemy wspominać:

 

Sylwestra I. Świętego. Papieża.

Wychowany w pobożnym domu rzymskim. Jako młodzieniec odznaczał się “książkową mądrością” i “cnotliwym usposobieniem”. Przyjmował pielgrzymów do swojego domu, otaczał opieką biednych. Został kapłanem. Dzięki tym cechom zyskał szacunek i został proklamowany na papieża. Jego panowanie przypada na czasy swobody wyznaniowej chrześcijan, dzięki czemu mógł przemianować dzień słońca na Dzień Pański, a sama Niedziela została ustanowiona przez Konstantyna Wielkiego dniem wolnym od pracy. 312 rok! Pontyfikat Sylwestra I to okres kilku synodów, ustanowienia Credo wypowiadanego na Mszy świętej, organizacji i uporządkowywania spraw kościelnych, a także uroczystej konsekracji wielkich bazylik ufundowanych przez pobożnego cesarza: Bazyliki św. Piotra na Watykanie i św. Jana na Lateranie. Jest patronem zwierząt domowych i dobrych zbiorów paszy.

 

Święty Sylwestrze, zapewnij nam opiekę na tę noc sylwestrową, aby była pełna refleksji i modlitwy, ale także radości, mądrej zabawy, muzyki i uczty. Niech będzie bezpieczna, wolna od chorób, tragedii, kłótni. By pożegnać pięknie Stary Rok, najlepiej na Uczcie Pańskiej. Ale przede wszystkim, by przywitać pięknie Nowy 2020, swoistą pasterką o 24., koncertem z Wiednia, skokami z Ga-Pa i wspaniałymi wspomnieniami sylwestrowymi. Bądźmy razem! Z Chrystusem. To On daje nadzieję na dobry kolejny rok kalendarzowy.

Wszystkiego dobrego Kochani!

 

Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjaznu. Świętych Wyznawców z Kapadocji. Biskupów. Doktorów Kościoła.

Obaj świetnie wykształceni, o wielkich zdolnościach i szerokiej wiedzy. Mówcy, pisarze, twórcy dzieł pisanych. Zwalczali herezje, umocnili dogmat o Trójcy Świętej.

To Bazyli wprowadził formułę: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.

To on pochodził z bardzo pobożnego domu, a całe jego rodzeństwo zostało również wyniesione na ołtarze. Chrzest jednak przyjął w wieku 28 lat, został mnichem. Jego wielkim przyjacielem został właśnie Grzegorz z Nazjanzu. Potem uzyskał święcenia kapłańskie i biskupie. Odznaczał się wielką pracą duszpasterską i dziełami miłosierdzia. Dbał o wszystkich najbardziej potrzebujących, budując dla nich domy, szpitale, zapewniając byt. Stąd był tak bardzo szanowany. I stał się Bazylim Wielkim. Twierdził, że nie sposób zgłębić tajemnicy Absolutu jakim jest Bóg. Człowiekowi dostępny jest tylko rąbek wiedzy o nieskończoności Stwórcy, jaka zawarta jest w Piśmie Świętym.

I drugi, wychowany również w domu religijnym, dzięki świętej matce. Dzięki której też jego ojciec z poganina stał się biskupem. Grzegorz przeszedł drogę również od chrztu, życia monastycznego do kapłańskiego i biskupiego, choć życie metropolity nie było jego marzeniem. Ale stało się tak, za poparciem ludu, iż został patriarchą Konstantynopola. I stały się słynne jego mowy, przeciw heretykom. Był konsekwentny i bezkompromisowy, a na dodatek mając silny charakter, przysporzył sobie wielu wrogów. Ostatnie lata życia spędził w pustelni, na modlitwie kontemplacyjnej. Kościół wschodni uznaje Grzegorza z Nazjanzu za jednego z najwybitniejszych teologów. Hieronim – jego uczeń – powiedział, że „wśród łacinników żaden mu nie dorównywał”.

 

 

3 stycznia, w piątek, Imieniny Jezuska!!! Pamiętajmy, że jest to Imię, na które zegnie się każde kolano… Oby i także nasze. Bo Jezus to Bóg zbawia. Dziękujmy franciszkanom za rozpowszechnienie Kultu Najświętszego Imienia Jezus.

A tak poza: św.Franciszek pisał: „ Proszę wszystkich braci, aby gdy tylko usłyszą Imię Jezus, oddawali Mu pokłon z lękiem i szacunkiem, pochyleni do ziemi”.

Czego nas te słowa powinny uczyć?

Większej rozwagi, szacunku i kontroli w wypowiadaniu imienia Jezus. Wypowiadajmy Go z czułością i miłością, przyzywajmy Jego pomocy, ale nie używajmy Go w złości i bezmyślnie.

To Imię naprawdę wymaga większego namaszczenia.

Św. Franciszku, naucz nas tego!

 

 

Drodzy,

Bracia i Siostry, Parafianie,

Solenizanci i Jubilaci, 

Goście i Sympatycy,

 

Pięknego Tygodnia 19/20.

Niech Bóg będzie z nami. Co jest pewne.

A my z Nim. Co jest bardziej wystawione na próbę.
Ale wierzę głęboko, iż umocnieni dzisiejszym Słowem, damy radę.

 

+

Z Panem Bogiem,

W sercu i na ustach.

 

M.P.