24 GODZINY MĘKI NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA – godzina dziewiętnasta

Sobota po V Niedzieli Wielkiego Postu

Dziewiętnasta Godzina

 11 rano do 12 w południe

Część druga: Jezus Ukrzyżowany. Z Nim my rozbrajamy Bożą Sprawiedliwość.

Mój dobry Jezu, widzę, że Twoi wrogowie podnoszą drzewo Krzyża i pozwalają mu opaść w otwór, który wykopali. A Ty, Moja słodka Miłości, zostajesz zawieszony pomiędzy Niebem a ziemią.

W tym uroczystym momencie zwracasz się do Ojca i słabym i drżącym głosem mówisz do Niego: „Święty Ojcze, oto jestem, obładowany wszystkimi grzechami świata. Nie ma ani jednego grzechu, którym bym nie był obciążony. Dlatego też, nie wyładowuj już biczy Twojej Bożej Sprawiedliwości na człowieka, ale na Mnie, Twojego Syna. O Ojcze, pozwól Mi przywiązać wszystkie dusze do tego Krzyża i błagać o przebaczenie dla nich głosami Mojej Krwi i Moich Ran. O Ojcze, czy nie widzisz, do czego zredukowałem Samego Siebie? Dla tego Krzyża, dla zasług tych cierpień zezwól wszystkim na prawdziwe nawrócenie, pokój, przebaczenie i świętość. Powstrzymaj Swój gniew przeciwko biednej ludzkości, przeciwko Moim dzieciom. One są ślepe i nie wiedzą, co czynią. Przypatrz Mi się uważnie, jak bardzo zredukowałem dla nich Samego Siebie! Jeśli nie jesteś poruszony współczuciem dla nich, może dasz się zmiękczyć przez tą Moją Twarzą, skalaną plwocinami, pokrytą Krwią, poranioną i napuchniętą od tak wielu policzków i uderzeń, jakie otrzymała. Miej litość, Mój Ojcze! Byłem najpiękniejszy z pośród wszystkich, a teraz jestem cały zniekształcony, do tego stopnia, że już nie rozpoznaję Samego Siebie. Jestem pogardzany przez wszystkich i za każdą cenę chcę zbawić biedne stworzenie!”

Mój Jezu, czy możliwe, żebyś tak nas kochał? Twoja Miłość łamie moje biedne serce. Och, chciałabym pójść pomiędzy wszystkie stworzenia, aby pokazać tą Twoją Twarz, tak zniekształconą z ich powodu, żeby poruszyć ich do litości dla swoich własnych dusz i dla Twojej Miłości; a tym światłem, które promienieje z Twojej Twarzy i tą wszystko ogarniającą Miłością, dać im poznać, Kim Ty jesteś i kim są oni, którzy odważają się obrażać Ciebie, aby upadli przed Tobą na twarz, adorowali Cię i wychwalali Cię.

Mój Jezu, uwielbiony Ukrzyżowany, stworzenie nieustannie rozdrażnia Bożą Sprawiedliwość i z jego języka dochodzi echo odrażających bluźnierstw, głosów przekleństw, wyzwisk i złych dyskusji. Ach, wszystkie te głosy zatruwają ziemię, docierają nawet do Nieba, i zagłuszając Boże ucho, wzywają zemsty i sprawiedliwości przeciwko sobie samym! Och, jakże Boża Sprawiedliwość czuje się zmuszona do zesłania Swoich biczy! Ale Ty, O Mój Jezu, który miłujesz nas Miłością Najwyższą, stawiasz czoło tym śmiercionośnym głosom Swoim wszechpotężnym i twórczym głosem, i wołasz o miłosierdzie, łaskę i miłość dla stworzeń. Aby ułagodzić gniew Ojca, cała Miłości, mówisz do Niego: „Mój Ojcze, spójrz na Mnie raz jeszcze, nie słuchaj głosów stworzeń, ale Mnie. Ja jestem tym, Który odda satysfakcję za wszystkich. Proszę Cię, popatrz na stworzenie, ale popatrz na nie wewnątrz Mnie. Jeśli spojrzysz na nie na zewnątrz Mnie, co się z nim stanie? Jest ono słabe, ignoruje wszystko, zdolne tylko do czynienia zła i jest wypełnione wszelką nędzą. Litości, litości dla biednego stworzenia. Odpowiadam za nie tym językiem, zgorzkniałym od żółci, wyschniętym z pragnienia, wysuszonym i płonącym z Miłości.”

Mój zasmucony Jezu, mój głos w Twoim, chce sprostać wszystkim tym obelgom, wszystkim bluźnierstwom, aby zmienić wszystkie ludzkie głosy w głosy błogosławieństwa i uwielbienia.

Mój Ukrzyżowany Jezu, w obliczu tak wielkiej Twojej Miłości i bólu, stworzenie stale jeszcze się nie poddaje. Przeciwnie, pogardza Tobą, dodaje grzech do grzechu, popełnia przerażające świętokradztwa, zabójstwa, samobójstwa, pojedynki, oszustwa, okrucieństwa i zdrady. Ach, wszystkie te złe czyny ciążą na ramionach Twojego Bożego Ojca, tak bardzo, że niezdolny do utrzymania ich ciężaru, jest bliski do opuszczenia ich i zesłania gniewu i zagłady na ziemię. A Ty, O Mój Jezu, aby wyrwać stworzenie z zasięgu Bożego gniewu, w obawie, że zobaczysz je zgładzone, Ty wyciągasz Swoje ramiona do Ojca, rozbrajasz Go i powstrzymujesz Bożą Sprawiedliwość przed wszczęciem działania. I aby poruszyć Go do współczucia dla nieszczęsnej Ludzkości, i dla złagodzenia Go, mówisz do Niego najbardziej przekonywującym głosem: „Ojcze Mój, spójrz na te ręce, otwarte przez przebicia, i na gwoździe, które je przebiły, przybijając razem ze wszystkimi tymi złymi czynami. Ach, w tych rękach czuję wszystkie cierpienia, jakie te złe czyny Mi zadają. Czy nie jesteś zadowolony, O Mój Ojcze, z Mojego bólu? Czy może nie jestem w stanie Cię usatysfakcjonować? Tak, te Moje przemieszczone ramiona pozostaną na zawsze łańcuchami, trzymającymi mocno biedne stworzenia, tak więc nie będą mogły uciec ode Mnie, z wyjątkiem tych, które będą chciały siłą oderwać się ode Mnie. Te Moje ramiona będą miłosnymi łańcuchami, które zwiążą Cię, Mój Ojcze, aby powstrzymać Cię przed zniszczeniem biednego stworzenia. Jeszcze więcej, Ja będę Cię przyciągał do niego jeszcze bliżej, abyś mógł rozlewać na nie Twoje łaski i miłosierdzia.”

Mój Jezu, Twoja Miłość jest słodkim oczarowaniem dla mnie i popycha mnie do czynienia tego, co Ty czynisz. Dlatego, razem z Tobą, za cenę każdego bólu, chcę powstrzymać Bożą Sprawiedliwość od wszczęcia działań przeciwko biednej Ludzkości. Krwią, jaka płynie z Twoich rąk, chcę ugasić ogień grzechu, który rozpala Bożą Sprawiedliwość i złagodzić Jej siłę. Pozwól mi złożyć w Twoich ramionach cierpienia i tortury zadane wszystkim ludziom oraz tak wiele serc cierpiących i umęczonych. Pozwól mi pójść pośród wszystkie stworzenia i zamknąć je w Twoich ramionach, aby wszystkie mogły wrócić do Twojego Serca. Siłą Twoich twórczych rąk pozwól mi zatrzymać strumień tak wielu złych czynów i powstrzymać każdego od popełniania zła.

Mój ukochany, ukrzyżowany Jezu, stworzenie nie jest jeszcze zadowolone obrażeniem Ciebie. Chce ono wypić do dna wszystkie szumowiny grzechu i nieomal opętańczo biegnie drogą zła. Popada z grzechu w grzech, nie podporządkowuje się żadnym Twoim Prawom, i odmawiając Ci posłuszeństwa, powstaje przeciwko Tobie i nieomalże na złość, chce iść do piekła. Och, jakże zagniewany jest Najwyższy Majestat! A Ty, O Mój Jezu, triumfujący nad wszystkim, nawet nad zawziętością stworzeń, aby ułagodzić Bożego Ojca, pokazujesz Mu całe Twoje Najświętsze Człowieczeństwo, okaleczone, przemieszczone i storturowane w straszliwy sposób.

Pokazujesz Swoje Najświętsze stopy, przebite i powykręcane przez okrucieństwo cierpienia, i słyszę Twój głos, bardziej wzruszający niż kiedykolwiek, jak gdyby w akcie wydawania ostatniego oddechu, chcący przezwyciężyć stworzenie potęgą Miłości i bólu oraz zatriumfować nad Ojcowskim Sercem: „Mój Ojcze, spójrz na Mnie od głowy do stóp, nie ma na Mnie ani jednego miejsca, które pozostałoby całe. Już nie wiem, gdzie jeszcze mógłbym pozwolić im na otworzenie nowych ran albo na spowodowanie jeszcze większych cierpień. Jeśli nie zjedna Cię ten widok Miłości i bólu, kto kiedykolwiek będzie w stanie Ciebie ułagodzić? O stworzenia, jeśli nie poddacie się tak wielkiej Miłości, jakaż pozostaje nadzieja, że się nawrócicie? Te Moje rany i Krew będą głosami, które stale przywołują z Nieba na ziemię łaski skruchy, przebaczenia i litości dla was!”

Mój Jezu, Ukrzyżowana Miłości, widzę, że już więcej nie możesz na Siebie przyjąć. Straszliwe naprężenie, jakie cierpisz na Krzyżu; nieustanne miażdżenie Twoich powyrywanych ze stawów kości, postępujące coraz gwałtowniej z każdą najmniejszą chwilą; Twoje ciało, rozrywające się coraz bardziej; palące pragnienie, które Cię pochłania; wewnętrzny ból, który Cię dusi goryczą, bólem i Miłością; i wobec tak wielkiego ogromu Twoich męczarni, ludzka niewdzięczność wobec Ciebie, która znieważa Cię i jak potężna fala penetruje Twoje przebite Serce – druzgoce Cię tak bardzo, że Twoje Najświętsze Człowieczeństwo, nie mogąc udźwignąć ciężaru tak wielu męczarni, jest bliskie załamania i majacząc z Miłości i bólu, woła o pomoc i zmiłowanie!

Ukrzyżowany Jezu, czy to możliwe, abyś Ty, który sprawujesz władzę nad wszystkim i dajesz życie każdemu, prosił o pomoc? Ach, jak chciałabym przeniknąć w każdą kroplę Twojej Przenajświętszej Krwi, aby wlać swoją, dla osłodzenia każdej z Twoich ran, złagodzenia i uczynienia mniej bolesnymi bólu z przebicia każdym cierniem, i aby w każdym wewnętrznym bólu Twojego Serca zmniejszyć intensywność Twojej goryczy! Chciałabym móc oddać Ci życie za Życie! Jeśliby to było możliwym, chciałabym wyjąć gwoździe i zdjąć Cię z Krzyża, aby włożyć siebie na Twoje miejsce. Ale widzę, że jestem niczym i że nie mogę nic uczynić, zbyt mało znaczę. Dlatego Jezu, daj mi Samego Siebie. Ja podejmę życie w Tobie i będąc w Tobie, dam Ci Ciebie Samego. Tym sposobem, spełnisz moje pragnienia.

Torturowany Jezu, widzę, że Twoje Najświętsze Człowieczeństwo dochodzi do ostateczności, nie ze względu na Ciebie, ale aby we wszystkim dopełnić naszego Zbawienia. Potrzebujesz Boskiej pomocy i rzucasz się w Ojcowskie ramiona, prosząc o pomoc i o ulgę. Och, jakże Boski Ojciec poruszony jest do głębi, widząc przerażające tortury Twojego Najświętszego Człowieczeństwa, straszliwe dzieło, jakie grzech uczynił Twoim Najświętszym członkom!

I aby zaspokoić Twoje żądanie Miłości, przytula Cię do Swojego Ojcowskiego Serca, udzielając Ci koniecznej pomocy dla dopełnienia naszego Zbawienia. Ale w miarę jak Cię mocniej przytula, Ty znowu czujesz w Swoim Sercu, jeszcze silniej, ciosy gwoździ, uderzenia biczów, rozszarpywanie ran i ukłucia cierni.

Och, jakże Ojciec jest zaskoczony! Jakie ogarnia Go oburzenie, gdy widzi, że wszystkie te boleści zadawane są najgłębiej Twojemu Sercu, nawet przez dusze Ci konsekrowane! I w Swoim smutku mówi do Ciebie: „Czy możliwym jest, Mój Synu, że nawet oni, klasa wybranych przez Ciebie, w pełni Ci się nie podporządkowują? Wręcz przeciwnie, wydaje się, że te dusze proszą o ucieczkę i miejsce schronienia w Twoim Sercu po to tylko, aby bardziej Cię rozgoryczyć i zadać Ci jeszcze bardziej bolesną śmierć? Co gorsza, wszystkie te boleści które Ci zadają, schowane są i przykryte[pod płaszczykiem] hipokryzji. Ach Synu, Ja nie mogę już dłużej powstrzymać Mojego oburzenia z powodu niewdzięczności tych dusz, które zadają Mi więcej bólu, niż wszystkie inne stworzenia razem wzięte!”

Ale Ty, O Mój Jezu, triumfujący nad wszystkim, bronisz tych dusz i nieskończoną Miłością Swojego Serca tworzysz tarczę przed falami goryczy i zadawanych ciosów, jakie Ci te dusze zadają. I aby ułagodzić Ojca, mówisz do Niego: „Mój Ojcze, spójrz na to Moje Serce! Przyjmij ten cały ból, jako satysfakcję i im bardziej jest on okrutny, niechaj ma większą siłę nad Twoim Sercem Ojca, aby błagać o łaski, światło i przebaczenie dla nich. Mój Ojcze, nie odrzucaj ich, oni będą Moimi obrońcami, którzy będą kontynuowali Moje życie na ziemi.”

Tymczasem, O Jezu, widzę, że Twoja Krew ścieka strumieniami z Twoich rąk i Twoich stóp. Aniołowie, płacząc, otoczyli Cię tworząc jak gdyby koronę i adorują fenomen Twojej niezmiernej Miłości. U stóp Krzyża widzę Twoją słodką Mamę, przebitą bólem, Twoja droga Magdalena i ukochany Jan zapadli całkowicie w ekstazę zdumienia, miłości i bólu! O Jezu, łącząc się z Tobą przylgnęłam do Twojego Krzyża. Zbieram wszystkie krople Twojej Krwi i wlewam je do mojego Serca.

Gdy zobaczę Twoją Sprawiedliwość rozgniewaną wobec grzeszników, pokażę Ci tę Krew, aby Cię ułagodzić. Gdy będę prosiła o nawrócenie dusz uporczywie trwających w grzechu, pokażę Ci tę Krew, a w imię jej zasług, nie będziesz mógł odrzucić moich modlitw, ponieważ będę trzymała ich rękojmię w moich dłoniach. A teraz, Moje Ukrzyżowane Dobro, w imieniu wszystkich pokoleń, przeszłych, teraźniejszych i przyszłych, razem z Twoją Mamą i wszystkimi Aniołami, upadam przed Tobą na twarz i mówię: Wielbimy Cię, O Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż Twój Święty, świat odkupić raczył.”