- Ogrodzie Oliwny, widok w tobie dziwny! * Widzę Pana mego na twarz upadłego. * Tęskność, smutek, strach Go ściska, * krwawy pot z Niego wyciska; * ach, Jezu mdlejący, prawieś konający!
2. Kielich gorzkiej męki z Ojca Twego ręki * ochotnie przyjmujesz, za nas ofiarujesz; * anioł Ci się z nieba zjawia, o męce z Tobą rozmawia; * ach, Jezu strwożony, przed męką zmęczony!
3. Uczniowie posnęli, Ciebie zapomnieli, * Judasz zbrojne roty stawia przede wroty; * i wnet do Ogrojca wpada z wodzem swym zbirów gromada; * ach, Jezu kochany, przez ucznia sprzedany!
4. Chociaż ze swym ludem obalony cudem, * Judasz z ziemi wstaje, Jezusa wydaje. * Dopiero się Nań rzucają, więzy, łańcuchy wkładają. * Ach, Jezu pojmany, za złoczyńcę miany!
***
O Jezu, * który z miłości ku mnie* i dla zgładzenia grzechów innych * poniosłeś nieskończone boleści, * upokorzenia, i zniewagi, * włóż je głęboko w umysł i serce moje, * żebym znał ich wartość,* i żebym je zawsze czuł na sercu moim. * Udziel zasług twoich dla mojej duszy,* i spraw , żebym w swoich zdarzeniach * był gotów iść za Tobą, * żebym był uczestnikiem Twego cierpienia pod czas Twej męki,* i pił z tobą gorycze Twego kielicha; * ażebym łzami Twymi, * i Twoją krwią skropiony, * został oczyszczonym z grzechów moich, * i za pomocą Twej łaski * mógł osiągnąć chwałę nieba.
***
Nigdy, o Jezu, * nie wydałeś mi się większym, mocniejszym, potężniejszym, * jak pod naciskiem tej straszliwej trwogi.* Bo własną wolą swoją sprawiłeś, * że trwoga ta zawładnęła Duszę Twoją. * Czyż nie jest to dowodem * nieskończonego męstwa, * że pozwoliłeś jej zapanować nad sobą? * Uznaję Cię prawdziwym Mesjaszem, * prawdziwym Zbawicielem świata, * którego prorocy określili mianem „Mocny”…
****
- Jezusa ukrytego mam w Sakramencie czcić, * wszystko oddać dla Niego, Jego miłością żyć! * On się nam daje cały, z nami zamieszkał tu; * dla Jego Boskiej chwały, życie poświęćmy Mu! * Wiarą ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój, * bo tu już nie ma chleba, to Bóg, to Jezus mój!
2. Tu Mu ciągle „hosanna” śpiewa anielski chór, * a ta cześć nieustanna, to dla nas biednych wzór. * Dzielić z nami wygnanie Jego rozkosze są; * niechże z Nim przebywanie będzie radością mą! * On wie, co udręczenie, On zna, co smutku łzy; * powiem Mu swe cierpienie, bo serce z bólu drży.
3. O Niebo mojej duszy, najsłodszy Jezu mój, * dla mnie, wśród ziemskiej suszy Tyś szczęścia pełen zdrój. * Tyś w Wieczerniku siebie raz tylko uczniom dał, * w ołtarzu się, jak w niebie, powszednim chlebem stał. * Chciałbym tu być aniołem, co śpiewa ciągle cześć, * z rozpromienionym czołem Tobie swe serce nieść.
***
Dzięki Ci. o Jezu, * że przyjąłeś na Siebie ten dług grzechowy, * który powinniśmy byli sami płacić. * Dziękujemy Ci, w Imieniu Maryi, * Której śmierć szczęśliwa i słodka, * była pierwszym owocem * Twej śmiertelnej trwogi. Dziękujemy Ci za wszystkie dusze, * które są obecnie w niebie lub w Czyśćcu: * wszystkie w chwili zejścia ze świata * odczuły Nieskończone Dobrodziejstwo * Twej, dobrowolnie przyjętej słabości * w konaniu ogrójcowym. * Dziękujemy, już naprzód, o Jezu, * za te Łaski, * jakie mnie i moim najbliższym * zachowujesz na straszną godzinę śmierci. * Dziękuję szczególnie za to, * że raczyłeś z nami pozostać, * przyjąwszy nikłą postać w Sakramencie Swej Miłości, * ażeby być naszym Wiatykiem, * naszą siłą w godzinie śmierci. * Z Tobą, czegóż mielibyśmy się lękać? * O Przenajświętsza Hostio, * Która otwierasz Bramy Niebios * w owej strasznej chwili, * kiedy nieprzyjaciel zbawienia mego * będzie chciał zatracić duszę moją, * udziel mi siły, * przybądź mi z pomocą.* Naprzód już wysławiam Cię* i dzięki Ci składam za to!.
1.Wisi na krzyżu Pan, Stwórca nieba – Płakać za grzechy, człowiecze potrzeba. – Ach, ach, na krzyżu umiera, – Jezus oczy Swe zawiera!
2.Najświętsze członki i wszystko ciało – Okrutnie zbite na krzyżu wisiało. – Ach, ach, d1a ciebie, człowiecze, – Z boku Krew Jezusa ciecze!
3.Ostrą koroną skronie zranione, – Język zapiekły i usta spragnione. – Ach, ach, dla mojej swawoli – Jezus umiera i boli!
4.Woła i kona, łzy z oczu leje, – Pod krzyżem Matka Bolesna truchleje. – Ach, ach, sprośne złości moje – Sprawiły te niepokoje!
5.Więc się poprawię, Ty łaski dodaj, – Życia świętego dobry sposób podaj. – Ach, ach, tu kres złości moich – Przy nogach przybitych Twoich.
6.Tu z Magdaleną chcę pokutować – I za swe grzechy serdecznie żałować. – Ach, ach, zmiłuj się nade mną, – Uczyń miłosierdzie ze mną!
7.Rozbrat ci, świecie, dziś wypowiadam – Z grzechów się szczerze wyspowiadam. – Ach, ach serdecznie żałuję, – Bo Cię, Boże mój, miłuję!
***
Przebacz mi, Jezu, * że byłem przyczyną * tej strasznej trwogi, * która Ci zadała tyle cierpień. * Przebacz biednym grzesznikom, * którzy popełniają zbrodnie najstraszliwsze * bez obawy Sądów Bożych, * nie zważając na wyrzuty sumienia. Przebacz mnie i braciom moim, * że tak mało zważamy na Łaski, * które nam wysłużyłeś ceną tak wielką. * Żałuję, żem Cię tak bardzo obrażał…. * Odtąd starannie będę unikał grzechu * i cały mój wysiłek obrócę na to, * by Ci się podobać.
- Ludu, mój ludu, cóżem ci uczynił? * W czymem zasmucił, albo w czym zawinił? * Jam cię wyzwolił z mocy faraona, * a tyś przyrządził krzyż na me ramiona.
2. Ludu, mój ludu… Jam cię wprowadził w kraj miodem płynący, * tyś Mi zgotował śmierci znak hańbiący.
3. Ludu, mój ludu… Jam ciebie szczepił, winnico wybrana, * a tyś Mnie octem poił, swego Pana.
4. Ludu, mój ludu… Jam dla cię spuszczał na Egipt karanie, * a tyś Mnie wydał na ubiczowanie.
5. Ludu, mój ludu… Jam faraona dał w odmęt bałwanów, * a tyś Mnie wydał książętom kapłanów.
6. Ludu, mój ludu… Morzem otworzył, byś szedł suchą nogą, * a tyś Mi włócznią bok otworzył srogą.
7. Ludu, mój ludu… Jam ci był wodzem w kolumnie obłoku, * tyś Mnie wiódł słuchać Piłata wyroku.
8. Ludu, mój ludu… Jam ciebie karmił manny rozkoszami, * tyś Mi odpłacił policzkowaniami.
9. Ludu, mój ludu… Jam ci ze skały dobył wodę zdrową, * a tyś Mnie poił goryczą żółciową.
10. Ludu, mój ludu… Jam dał, że zbici Chanaan królowie, * a ty zaś trzciną biłeś Mnie po głowie.
11. Ludu, mój ludu… Jam ci dał berło Judzie powierzone, * a tyś Mi wtłoczył cierniową koronę.
12. Ludu, mój ludu… Jam cię wywyższył między narodami, * tyś Mnie na krzyżu podwyższył z łotrami.
***
Daj mi, o Boski Zbawicielu, * zrozumieć, że jesteś Najczulszym Ojcem,* najwierniejszym Przyjacielem * i że pod Twoją Opieką * nie mam się czego obawiać. * Jedynej tylko rzeczy należy mi się obawiać,* to jest, bym nie utracił Jezusa przez grzech. * Nic bowiem nie ma straszniejszego * jak rozłączenie z Jezusem * i śmierć w niełasce Jego. Żeby nas zabezpieczyć* przed wszystkimi nieprzyjaciółmi naszymi, * Jezus chciał zamieszkać w pośród nas * pod postaciami Sakramentalnymi. * Z tego ukrycia Swego * chce nam objawiać Swą Miłość * i pobudzać nas do ufności. * Czemu miałby drżeć przed Nim? * Czy nie jest On Bogiem, * który trzyma świat w swym ręku * i na którego Imię * drży piekło w swych posadach? * Jeżeli kiedy wskutek wewnętrznej burzy * zadrżę o me zbawienie, * to będę Cię naśladował, o Jezu, * będę się modlił do Ciebie * przebywającego w Eucharystii * zaniosę moją modlitwę, do Ciebie * pobiegnę, aby odzyskać ufność i pokój.* Przyjmować Cię będę żarliwie * w Komunii Świętej, * tam znajdę siłę * do wytrzymania napaści nieprzyjaciela * i ustrzeżenia się grzechu śmiertelnego* bo to jest zło prawdziwe, * którego najbardziej powinienem się obawiać. * Daj mi, o Jezu, * obawę przed grzechem śmiertelnym * i grzechem powszednim. * Daj mi obawę Twych Sądów, * daj mi bojaźń piekła, * daj mi szczególnie niezamąconą ufność * w Najmiłościwszym Sercu Twoim* Przez Zasługę trwogi śmiertelnej, * którą zniosłeś, o Jezu w ogrodzie Oliwnym, * oszczędź śmiertelnych udręczeń tym, * którzy w tej chwili konają. * Daj mi i tym, którzy mi są drodzy, * tę słodką pociechę, * byśmy Cię przyjąć mogli jako Wiatyk na łożu śmierci. * Przez Zasługi tej trwogi * daj mi umrzeć w uczuciach ufności bezgranicznej * w Twą Miłość i Miłosierdzie Twoje.
1.Jezu Chryste, Panie miły, – O Baranku tak cierpliwy! – Wzniosłeś, wzniosłeś na krzyż ręce swoje, – Gładząc, gładząc nieprawości moje.
2.Płacz Go, człowiecze mizerny, – Patrząc, jak jest miłosierny; – Jezus, Jezus na krzyżu umiera, – Słońce, słońce jasność swą zawiera.
3.Pan wyrzekł ostatnie słowa, – Zwisła Mu na piersi głowa; – Matka, Matka pod Nim frasobliwa – Stoi, stoi z żalu ledwie żywa.
4.Zasłona się potargała, – Ziemia rwie się, ryczy skała – Setnik, setnik woła: Syn to Boży! – Tłuszcza, tłuszcza wierząc w proch się korzy.
5.Na koniec Mu bok przebito, – Krew płynie z wodą obfito; – Żal nasz, żal nasz dziś wyznajem łzami, – Jezu, Jezus, zmiłuj się nad nami!