- Jezu, miłości Twej, Ukryty w Hostii tej, Wielbimy cud, Żeś się pokarmem stał, Żeś nam swe ciało dał, Żeś skarby łaski zlał Na wierny lud.
- Dla biednych stworzeń Twych, Co ostrzem grzechów swych Zraniły Cię, Włócznią, co w boku tkwi, Otwierasz serca drzwi, By w Twojej boskiej krwi Obmyły się.
- I w boskim sercu tam Schronienie dajesz nam, O Jezu mój, A by nas żądłem swym Wróg nasz nie dotknął w Nim, By się przed świata złem Lud ukrył Twój.
***
Panie mój i Boże, * pragnę stale czcić Twoje cierpienia * i Twoją Przenajdroższą Krew wtedy przelaną. * Ile ziaren piasku na ziemi, * ziaren zboża na polach, * źdźbeł trawy na łąkach, l* iści na drzewach, * kwiatów w ogrodach, * gwiazd na niebie * i stworzeń na ziemi, * tylekroć tysięcy razy * bądź uwielbiony, * pochwalony i uczczony * mój Panie Jezu, * miłości najgodniejszy. *
Niech tyle tysięcy razy * Najświętsza Maryja Panna, * chwalebne Chóry Aniołów * i wszyscy Święci, * czczą Ciebie, * Twoje Serce Przenajświętsze, * Twoją Krew Najdroższą, * Twoją ofiarę za ludzkość * i Twój Przenajświętszy Sakrament. * Chwałę, cześć i uwielbienie* niech oddadzą Ci wszyscy ludzie * i teraz i na wieki. * Tyleż razy o mój Jezu,* pragnę Ci dziękować,* składać cześć i uwielbienie, * na wynagrodzone Ci * za wszystkie przez Ciebie doznane zniewagi * i chcę do Ciebie należeć ciałem i duszą. *
Tyleż razy żałuję za moje grzechy. * Przepraszam Ciebie o mój Jezu, * Panie i Boże mój * i proszę o przebaczenie * i miłosierdzie nad nami. * Twoje nieskończone zasługi * ofiaruję Ojcu Przedwiecznemu * na wynagrodzenie za moje grzechy * i za kary zasłużone przeze mnie.* Mocno postanawiam zmienić moje życie * i proszę o Panie, * aby ostatnia godzina mojego życia, * moich najbliższych, * oraz wszystkich grzeszników całego świata, * była pełna szczęśliwego pokoju.* Proszę także o uwolnienie dusz czyśćcowych, * tych mi najbliższych, * jak i wszystkich w czyśćcu cierpiących. * To miłosne uwielbienie i wynagrodzenie * ponawiać pragnę każdej dnia i nocy, * aż do ostatniej chwili mojego życia. * Proszę Cię mój Najukochańszy Jezu, * byś to moje szczere pragnienie * w Niebie zatwierdził * i nie pozwól, * aby ani ludzie, ani szatan * w tym mi nie przeszkodził. * Amen.
Przepuść nam, Panie; * Wysłuchaj nas, Panie; * Zmiłuj się nad nami!
Gorzkie żale, przybywajcie, * Serca nasze przenikajcie,
Rozpłyńcie się, me źrenice, * Toczcie smutnych łez krynice.
Słońce, gwiazdy omdlewają, * Żałobą się pokrywają,
Płaczą rzewnie Aniołowie, * A któż żałość ich wypowie,
Opoki się twarde krają, * Z grobów umarli powstają,
Cóż jest, pytam, co się dzieje? * Wszystko stworzenie truchleje!
Na ból Męki Chrystusowej, * Żal przejmuje bez wymowy,
Uderz, Jezu, bez odwłoki, * W twarde serc naszych opoki!
Jezu mój, we krwi ran Swoich, * Obmyj duszę z grzechów moich!
Upał serca swego chłodzę, * Gdy w przepaść Męki Twej wchodzę.
***
Moja nadziejo jedyna, * przypominam Ci to wszystko, * ażebyś pośpieszył mi, jak Ojciec, * z pomocą we wszystkich moich potrzebach. * Rozerwij ciężkie kajdany moich grzechów, * strzeż mnie przed ukrytymi przewinami * i przed znanymi wszystkim występkami. * Broń mnie* przed obłudnymi radami Nieprzyjaciela * i przed wszystkimi pokusami do grzechu.* Pozwól mi przeżywać głęboko * zarówno Twoje cierpienia * jak i boleści Twojej dobrej Matki. * W ostatniej chwili mego życia * sądź mnie, Panie, * według swego miłosierdzia. * Naucz mnie gardzić wszystkimi światowymi zaszczytami * i Tobie mądrze służyć. * Niech Twoje rany uleczą wszystkie moje słabości,* a bóle Twojej głowy niech będą ozdobą mojego umysłu * i siłą przeciw pokusom. * W miarę moich możliwości * pragnę też odtwarzać wszystkie Twoje cierpienia.
***
– tak też ja pragnę, * żebyś uchronił moje oczy * od niestrzeżonych spojrzeń,* a moje uszy * od próżnych rozmów. * Odbierz mi * rozsmakowanie w rzeczach cielesnych, * i uwolnij mnie * od słabości mojego własnego ciała.
/////
Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje, * Jako dla ciebie sobie nie folguje. * Przecież Go bardziej niż katowska dręczy, * Złość twoja męczy.
Stoi przed sędzią Pan wszego stworzenia, * Cichy Baranek, z wielkiego wzgardzenia * Dla białej szaty, którą jest odziany, * Głupim nazwany.
Za moje złości grzbiet srodze biczują; * Pójdźmyż, grzesznicy, oto nam gotują * Ze Krwi Jezusa dla serca ochłody * Zdrój żywej wody.
Pycha światowa niechaj, co chce, wróży, * Co na swe skronie wije wieniec z róży, * W szkarłat na pośmiech, cierniem Król zraniony * Jest ozdobiony!
Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię mój Jezu, sprośnie obrażało! *
Żal mi, ach, żal mi ciężkich moich złości * Dla Twej miłości!
***
– tak spraw, * żebym miłował cielesne niewygody,* a w Tobie szukał całego mego odpocznienia, * żebym chętnie znosił zło pochodzące od bliźnich, * pragnął być wzgardzonym * oraz żeby wygasły wszystkie moje pożądliwości.
***
– tak samo ja, * Panie mój miły,* pragnę pozostać nieporuszony, * zarówno w radości, jak i w utrapieniu. * Pragnę być przybity do Ciebie gwoździami. * Pragnę, żeby wszystkie władze mojego ciała i duszy * zostały rozciągnięte na twoim krzyżu, * a mój rozum i pragnienie* przytwierdzone do Ciebie. * Spraw, bym gotów był * szukać Twej chwały i czci.
***
Niech Twoje zwiędłe ciało * będzie dla mnie nieustannym odrodzeniem, * Twoje twarde oparcie * – moim duchowym spoczynkiem, * Twoje omdlenie * – potężnym dla mnie podźwignięciem; * Twoje bóle uśmierzą moje własne, * a Twoje kochające serce w moim żar rozpali
***
Panie umiłowany,* naucz więc sługę Twego * mężnie znosić dla Ciebie * wszystkie słowa zjadliwe, * gesty szydercze i wszelką pogardę * oraz prosić Cię o przebaczenie * dla wszystkich moich wrogów. * Nieskończona słodyczy, * za moje grzeszne życie * przedstawiam dzisiaj oczom Ojca niebieskiego * Twoją niewinną śmierć. * Razem z łotrem * wołam do Ciebie, Panie:* ”Wspomnij na mnie, * wspomnij w Twoim królestwie!”* Nie potępiaj mnie * za moje niegodziwe uczynki, * przebacz wszystkie moje grzechy* i otwórz mi Twój raj niebieski
***
Wzruszający wzorze wszystkich cnót,* uwolnij mnie * od każdej szkodliwej miłości ku ludziom * i od każdej nieuporządkowanej wierności * wobec przyjaciół. * Uwolnij mnie od wszelkiej niecierpliwości, * daj mi stałość w walce * ze wszystkim złymi duchami. * Słodki mój Panie, * wyryj Twoją gorzką śmierć * w mojej modlitwie i uczynkach. * Dobry i miły Panie, * polecam się dzisiaj wierności * i nieustającej opiece Twojej dobrej, * przeczystej Matki * i Twojego drogiego, umiłowanego Ucznia.
Witaj Królowo, Matko miłosierdzia. Życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj! Do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy, do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole. Przeto Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy swoje na nas zwróć, a Jezusa, błogosławiony Owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż. O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.
***
O matko wszystkich łask, * przez całe moje życie* strzeż mnie swoją macierzyńską opieką, * zachowaj mnie miłosiernie w godzinę śmierci. * O dobra Pani, * ze względu na tę właśnie godzinę * pragnę być Twoim sługą * przez wszystkie dni mego życia. * To straszliwa godzina, * napełniająca trwogą serce i duszę,* bo gdy skończą się już modlitwy i błagania, * nie wiem, do kogo ja, biedny, * mógłbym się uciec. * Dlatego, o niezgłębiona Otchłani Bożego Miłosierdzia, * upadam dzisiaj do Twoich stóp * z żarliwymi westchnieniami serca, * w nadziei, że okażę się godny * zaznać Twojej radosnej obecności. * Jak mógłby się zniechęcić,* czego może się lękać ten, * kogo Ty chcesz zachować, * Matko przeczysta?
Pociecho jedyna, * zachowaj mnie zatem * od przygnębiającego widoku niegodziwych duchów,* wspomóż i wybaw mnie * z rąk moich wrogów. * Ucisz moje westchnienia i jęki. * Niech Twoje dobre oczy * przychylnie wejrzą * na moją śmiertelną słabość. * Twoje słodkie ręce * niech się wyciągną ku mnie, * racz przyjąć moją nieszczęśliwą duszę,* a Twoje różane oblicze * niech ją zaprowadzi przed Pana i Sędziego, * i zapewni jej szczęśliwość wiekuistą.
***
Panie mój miły, * powołując się na tę miłość,* pragnę, byś był przy mnie * we wszystkich moich cierpieniach * i zawsze otwierał swój ojcowski słuch * na moje wołanie,* i dał mi łaskę * stałego zjednoczenia mojej woli z Twoją. * Ugaś we mnie, Panie, * wszelkie pragnienie rzeczy cielesnych, * wzbudź we mnie pragnienie rzeczy duchowych. * Niech Twój gorzki napój * przemieni w słodycz * wszelkie moje kłopoty. * Spraw, bym wytrwał aż do śmierci * w szlachetnych postanowieniach i dobrych uczynkach,* i nigdy nie okazał Ci nieposłuszeństwa.
Mądrości Przedwieczna, * oddaję dziś mojego ducha w Twoje ręce, * prosząc, żebyś w ostatniej mojej godzinie * przyjął go w radości.
Daj mi życie Tobie miłe, * dobre przygotowanie do śmierci, * i z łaski Twojej koniec bezpieczny. * Niech Twoja okrutna śmierć sprawi, * by wydały owoc* nawet najmniejsze moje uczynki, * abym z nadejściem tej godziny* został całkowicie oczyszczony od win * i zwolniony od kary zadośćuczynienia.
///
Duszo oziębła, czemu nie gorejesz? * Serce me, czemu całe nie truchlejesz? *
Toczy twój Jezus z ognistej miłości * Krew w obfitości.
Ogień miłości, gdy Go tak rozpala, * Sromotne drzewo na ramiona zwala; *
Zemdlony Jezus pod krzyżem uklęka, * Jęczy i stęka. *
Okrutnym katom posłuszny się staje, * Ręce i nogi przebić sobie daje, *
Wisi na krzyżu, ból ponosi srogi * Nasz Zbawca drogi.
O słodkie drzewo, spuśćże nam już ciało, * Aby na tobie dłużej nie wisiało! *
My je uczciwie w grobie położymy, * Płacz uczynimy.
Oby się serce we łzy rozpływało, * Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! *
Żal mi, ach żal mi ciężkich moich złości * Dla Twej miłości!
Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności * Za Twe obelgi, męki, zelżywości, *
Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny, * Cierpiał bez winy!
***
Niech Twoje głębokie rany * bronią mnie przed wszystkimi moimi wrogami, * niech Twoja żywa woda * obmyje mnie z wszystkich moich grzechów, * niech Twoja szkarłatna krew * przyozdobi mnie wszelkimi łaskami i cnotami. * Dobry mój Panie, * niech okrutne cierpienia tego wykupu * zwiążą mnie z Tobą. * Wspaniałomyślność Twojego odkupienia * niech połączy mnie z Tobą na wieki. *
***
Pani przeczysta, * przypominam Ci dzisiaj to wszystko, * abyś przez całe życie * była mi stałą strażniczką * i wierną przewodniczką. * W każdym czasie * miej ku mnie zwrócone * swe kochające i miłe wejrzenie, * ilekroć będę Cię szukał,* przyjmij mnie zawsze jak matka, * a Twoje ramiona niech będą mi * upragnioną i wierną twierdzą * przeciw wszystkim moim wrogom. * Czułe pocałunki, * którymi zamykałaś Jego rany, * niech mnie z Nim pojednają. * Twoje śmiertelne rany * niech mi wyjednają szczerą skruchę. * Twoje głębokie westchnienia * – stałe pragnienie, * a Twoje łzy gorzkie * niech wzruszą moje zatwardziałe serce. * Nich Twoje skargi * ustrzegą mnie od wszelkich pustych słów,* Twoje bolesne gesty * – od wszelkich ruchów * zbytecznych i zgubnych, * a Twoje zafrasowane serce – * zrodzi we mnie pogardę * wszelkiej przemijającej miłości.
Cudowny odblasku wiecznej światłości, * jakże przygasłeś, * gdy dusza moja, * pełna współczucia i wdzięczności, * obejmuje u stóp krzyża Twoje martwe ciało* złożone na kolanach * Twej przepełnionej smutkiem Matki! * Ugaś we mnie * palące pożądanie wszelkiego zła!
Czyste, jasne zwierciadło Bożego Majestatu! * Jakżeś poczerniało z miłości ku mnie! * Oczyść mnie z wielkich plam * moich grzechów!
Czysty, świetlany obrazie * dobroci Ojca, * jakże stałeś się brudny! * Przywróć, dziś zniekształcony, * pierwotny obraz mojej duszy!
Baranku niewinny,* jakże okrutnie * ludzie się z Tobą obeszli! * Bądź oczyszczeniem i zadośćuczynieniem * za moje życie pełne win i zbrodni.
Królu królów i Panie panów, * jak teraz moja dusza * opłakuje Cię serdecznie w Twoim poniżeniu; * daj jej znaleźć się kiedyś * w Twoich weselnych objęciach * i w Twojej jasności wiekuistej
***
– wyjednaj mi u swego dobrego Syna, * żeby Twoja udręka i cierpienia * pomogły mi przezwyciężyć wszystkie moje własne, * i zamknąć się razem z Nim w grobie, * z dala od wszystkich ziemskich utrapień, * ażeby cały świat * wydał mi się miejscem wygnania, * żebym Jego samego tylko pragnął z głębi serca * i wytrwał aż do grobu * w Jego chwale i służbie. * Amen.
/////
Stała Matka Boleściwa * obok krzyża ledwo żywa, * gdy na krzyżu wisiał Syn.
Duszę Jej, co łez nie mieści, * pełną smutku i boleści, * przeszedł miecz dla naszych win.
O, jak smutna i strapiona * Matka ta błogosławiona, * której Synem niebios Król!
Jak płakała Matka miła, * jak cierpiała, gdy patrzyła * na boskiego Syna ból.
Gdzież jest człowiek, co łzę wstrzyma, * gdy mu stanie przed oczyma *
w mękach Matka ta bez skaz?
Kto się smutkiem nie poruszy, * gdy rozważy boleść duszy *
Matki z Jej Dziecięciem wraz?
Za swojego ludu zbrodnię, * w mękach widzi tak niegodnie, * zsieczonego Zbawcę dusz.
Widzi Syna wśród konania, * jak samotny głowę skłania, * gdy oddawał ducha już.
Matko, coś miłości zdrojem, * spraw, niechaj czuję w sercu moim * ból Twój u Jezusa nóg.
Spraw, by serce me gorzało, * by radością życia całą * stał się dla mnie Chrystus Bóg.