Tydzień misyjny

Drodzy,

Jak wiemy dziś Niedziela Misyjna, czyli 94. Światowy Dzień Misyjny, rozpoczynający cały Tydzień poświęcony tej tematyce.

 

To już rok, kiedy przeżywaliśmy Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny!

Papież Franciszek wyraża swą wdzięczność wszystkim zaangażowanym w tamte dni, z nadzieją na pogłębioną refleksję o powołaniu.

 

Tematyka misyjności, powołań, woli Boga jest szeroka i głęboka. Nie sposób wyczerpać ją w jednym liście czy rozważaniu.

Trzeba bardziej skupić się na naszym “tu i teraz”. Jak powiązać misje z “dziś”?

 

Trwa pandemia. Dotyka nas jej kolejna fala. Nowe zakazy, obostrzenia, zalecenia. Wielu chorych i potrzebujących pomocy. Szpitale i przychodnie stały się trudno osiągalne dla pacjentów spoza. Panuje dyskomfort, lęk i powszechne niezadowolenie.

Cóż zrobić, gdy świat spowalnia, wręcz jakby stawał, a my wcale nie chcemy czekać i zaszywać się w swoich domach. Chcemy otwartości, dostępności. Pragniemy bezpieczeństwa i wolności. Normalności.

Ale wirus pokrzyżował plany, przeraził wielu i trzyma nas w ciągłej niepewności. Wielu już pożegnało się z życiem, wielu wyczerpało swoje siły. Wielu też wyzdrowiało, przetrwało w szpitalu czy na kwarantannie. Nie można zapomnieć o chorych na inne specjalności, którzy nagle nie stali się ozdrowieńcami.

Służba Zdrowia stanęła przed ogromnym wyzwaniem!

Niektórych zastało kompletnie nieprzygotowanych, niektórych przerosła cała organizacja, niektórych spotkał brak dostępności i przesycenie całej jednostki.

Patrząc na ten trudny czas trzeba by nam się zastanowić nad sensem życia, sensem wspólnoty i społeczeństwa, relacji. I zachowań: solidarności, współpracy, wsparcia, bezinteresownej pomocy, podejmowania ryzyka na rzecz chorych i zagrożonych.

 Wszyscy mamy swoją misję. Tu i teraz. Starsi, dzieci, osoby z chorobami wpsółistniejącymi, młodzi i dorośli. Pracujący, uczący się, emeryci. Wszystkie zawody i profesje. Sąsiedzi. Służby. Wszyscy jesteśmy sobie potrzebni. Choć musimy trzymać dystans i przestrzegać zasady higieny.

Nie możemy pozwolić, by lęk i panika albo swawola i wystawianie na próbę zwyciężyło nas wszystkich.

Każdy ma swoje zadania i obowiązki, i racjonalnie, z wrażliwością należy je spełniać. Nie da się uciec kompletnie od świata, od życia.

Nie da się uciec od swojej misji.

Szczególnie ludzie Służby Zdrowia szeroko pojętej.

Każdy z nas wie, co to znaczy zawód zaufania publicznego. Zawód z misją. Z poświęceniem, który wymaga od nas o wiele więcej niż praca od do. Zawód, który bazuje na kontakcie z pacjentem. Z człowiekiem.

Nie da się odgrodzić od potrzebujących. Czy to z koronawirusem, czy z wirusem HIV, czy z bakterią, czy z nowotworem. Każdy tak samo potrzebuje dostępu do diagnozy, opieki i leczenia. Nawet, jeżeli to oznacza narażanie się na zarażenie. Mamy wiele środków bezpieczeństwa i należy ich użyć, by jak najlepiej spełniać swoją misję.

Nie musimy już wyjeżdżać do Afryki, by pokazać swoją gotowość ponad wszystko, odwagę i poświęcenie. Wiarę i miłość. Swoje powołanie.

W tym intensywnym czasie wielu zdaje egzamin. Jest i nie ucieka. I często płaci za to wysoką cenę. Ale Bóg widzi wszystko, widzi każdego, widzi każdą ludzką potrzebę i biedę. Widzi też tych, którzy próbują zaradzić problemom.

Wielu też przechodzi poważny kryzys powołania. Czy utracili już misyjność niesienia pomocy, leczenia chorób? Na pewno nie. Ale wybrali wygodniejszą, łatwiejszą dla siebie ścieżkę. Czy można nazwać ją tchórzliwą? Nie sądzę. Po prostu każdy reaguje inaczej na kryzysowe momenty i nie każdy umie sobie z nimi poradzić. Jak należy.

Niektórzy, przez całe życie zawodowe nie spotkali się z takimi wyzwaniami. I dowiadują się właśnie dziś, co znaczy ich powołanie. Jaka jest ich misja w tym świecie. I czy rzeczywiście dobrze rozeznali swoje powołanie.

Grunt to odnaleźć siebie, znaleźć siły i czynić miłosierdzie!

Gdyby zabrakło chleba, wody, leków i światła, a przede wszystkim Eucharystii, moglibyśmy zacząć panikować. Niech jednak połączy nas wspólna modlitwa. Ona odnawia człowieka, ona daje moc i gotowość do prawdziwej służby drugiemu człowiekowi.

Mówimy za Izajaszem: „Oto ja, poślij mnie!”.

 

Słowa te, tak dobrze nam znane, są tytułem tegorocznych Obchodów.

 

Papież Franciszek napisał do nas piękne słowa:

 

W tym roku, naznaczonym cierpieniami i wyzwaniami spowodowanymi przez pandemię Covid 19, to misyjne pielgrzymowanie całego Kościoła trwa nadal w świetle słowa, które znajdujemy w opisie powołania proroka Izajasza: „Oto ja, poślij mnie!”. Jest to nieustannie nowa odpowiedź na pytanie Pana: „Kogo mam posłać?”

To powołanie pochodzi z serca Boga, z Jego miłosierdzia, które rzuca wyzwanie zarówno Kościołowi, jak i ludzkości w obecnym kryzysie światowym.

Podobnie, jak uczniów z Ewangelii, ogarnęła nas niespodziewana i gwałtowna burza. Uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy w tej samej łodzi, wszyscy słabi i zdezorientowani, ale jednocześnie ważni, wszyscy wezwani do wiosłowania razem, wszyscy potrzebujący, by pocieszać się nawzajem. Na tej łodzi… jesteśmy wszyscy. Tak jak ci uczniowie, którzy mówią jednym głosem i wołają w udręce: „giniemy”, tak i my zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy iść naprzód każdy na własną rękę, ale jedynie razem”.

Jesteśmy naprawdę zaskoczeni, zdezorientowani i przestraszeni.

Cierpienie i śmierć sprawiają, że doświadczamy naszej ludzkiej kruchości; ale jednocześnie wszyscy dostrzegamy silne pragnienie życia i wyzwolenia od zła.

W tym kontekście, powołanie do misji, zaproszenie do wyjścia ze swoich ograniczeń ze wzglądu na miłość Boga i bliźniego jawi się jako szansa dzielenia się, służby, wstawiennictwa.

Misja, którą Bóg powierza każdemu z nas, sprawia, że przechodzimy od bojaźliwego i zamkniętego „ja” do „ja” odnalezionego i odnowionego przez dar z siebie.

 

 

Dlatego zatrzymajmy się na chwilę przy dzisiejszym Patronie.

I przeczytajmy słowo od Przewodniczącego KEP, abp Gądeckiego:

 

Dnia 18 października Kościół w liturgii obchodzi święto św. Łukasza Ewangelisty. Według tradycji Łukasz był z zawodu lekarzem. To spowodowało, że został patronem lekarzy. Ale może ważniejszym motywem tego patronatu jest wymowa jego Ewangelii. W niej bardzo dużo miejsca zajmuje pełna miłosierdzia troska o chorych i cierpiących. To właśnie w Ewangelii jego autorstwa czytamy najbardziej znaną przypowieść o miłości i trosce o cierpiących, jaką jest przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. „Samarytańskie miłosierdzie” stało się synonimem pielęgnowania chorych i cierpiących z pełnym poświęceniem.

Przywołujemy ten temat w niezwykłej sytuacji na świecie i w Polsce. To wszystko, co związane jest z zachorowaniami na Covid-19, jest dla nas ogromnym zaskoczeniem i źródłem niepokoju.

Liczne zachorowania, śmierć, niepewność o jutro stały się codziennością. Efektem dotykającym nas wszystkich jest zachwianie, a nawet zerwanie, zwykłych relacji społecznych.

Ale w centrum tego stoi profilaktyka społeczna i leczenie zakażonych, a to jest obszar pracy lekarzy i pozostałych pracowników służby zdrowia.

W tym szczególnym czasie zwracam się więc do wszystkich zajmujących się chorymi ze słowami uznania i podziękowania za Waszą ofiarną, wytrwałą pracę. Jest to posługa niezwykle stresująca. Dobro czasem bywa niedostrzegane.

Proszę Boga o siły i wytrwałość dla Was. O to, abyście nie ustawali w realizowaniu Waszego powołania – właśnie w duchu samarytańskiego miłosierdzia.

Proszę o niewygaszenie w Waszych sercach i sumieniach poczucia lekarskiej i ludzkiej solidarności.

Każdy człowiek chory i cierpiący, niezależnie od rodzaju choroby czy skali zagrożenia ma prawo do opieki, diagnozy i terapii. Nikt nie może mieć poczucia osamotnienia, zlekceważenia czy obojętności.

Nie ustawajcie w posłudze chorym i cierpiącym, bo wtedy w Waszych sercach będzie Boży pokój, który rodzi się w sercu pełnym miłosiernej miłości.

Niech św. Łukasz będzie Wam przewodnikiem i orędownikiem, a dobry Bóg w swej Opatrzności i Miłosierdziu niech Wam błogosławi, a nas wszystkich niech obdarzy zdrowiem i nadzieją na lepsze i bezpieczniejsze jutro.

+

 

Kontynuując papieża Franciszka:

 

W ofierze krzyżowej, w której wypełnia się misja Jezusa, Bóg objawia, że Jego miłość jest dla każdego i dla wszystkich.

I prosi nas o naszą osobistą gotowość do bycia posłanymi, ponieważ On jest Miłością w odwiecznej dynamice misyjnej, zawsze wychodzącej poza siebie samego, aby dać życie.

Z miłości do człowieka, Bóg Ojciec posłał swego Syna Jezusa. Jezus jest misjonarzem Ojca: Jego Osoba i Jego dzieło jest całkowitym posłuszeństwem woli Ojca. Z kolei Jezus, dla nas ukrzyżowany i zmartwychwstały, pociąga nas w swojej dynamice miłości swoim Duchem, ożywiającym Kościół, który czyni nas uczniami Chrystusa i posyła nas na misje do świata i do narodów.

(…)

Już fakt, że otrzymaliśmy darmo życie, stanowi domyślne zaproszenie do wejścia w dynamikę daru z siebie: ziarno, które w ochrzczonych nabierze dojrzałej formy jako odpowiedź na miłość w małżeństwie i dziewictwie dla królestwa Bożego.

Życie ludzkie rodzi się z miłości Boga, wzrasta w miłości i dąży ku miłości.

Nikt nie jest wykluczony z miłości Boga, a w świętej ofierze Jezusa Syna na krzyżu Bóg zwyciężył grzech i śmierć. Dla Boga zło – a nawet grzech – staje się wyzwaniem, by kochać i to kochać coraz bardziej. Dlatego w tajemnicy paschalnej Boże miłosierdzie leczy pierwotną ranę ludzkości i wylewa się na cały wszechświat.

Kościół – powszechny sakrament miłości Boga do świata – kontynuuje w dziejach misję Jezusa i posyła nas wszędzie, aby przez nasze świadectwo wiary i głoszenie Ewangelii Bóg mógł ponownie ukazać swoją miłość oraz dotknąć i przemienić serca, umysły, ciała, społeczeństwa i kultury w każdym miejscu i czasie.

Misja jest wolną i świadomą odpowiedzią na powołanie Boga. Ale to powołanie możemy dostrzec tylko wtedy, gdy przeżywamy osobistą relację miłości z Jezusem żyjącym w swoim Kościele.

Zadajmy sobie pytanie: czy jesteśmy gotowi na przyjęcie obecności Ducha Świętego w naszym życiu, do usłyszenia powołania na misję, czy to na drodze małżeństwa, czy też na drodze dziewictwa konsekrowanego lub święceń kapłańskich, a w każdym razie w zwykłym powszednim życiu?

Czy jesteśmy gotowi, aby być posłanymi wszędzie, żeby świadczyć o naszej wierze w Boga, Miłosiernego Ojca, aby głosić Ewangelię zbawienia Jezusa Chrystusa, aby mieć udział w Bożym życiu Ducha Świętego budując Kościół?

Czy podobnie jak Maryja, Matka Jezusa, jesteśmy gotowi bez zastrzeżeń służyć woli Bożej?

Ta wewnętrzna dyspozycyjność jest bardzo ważna, aby móc odpowiedzieć Bogu: „Oto ja, poślij mnie!”. I to nie w sposób abstrakcyjny, ale w dniu dzisiejszym Kościoła i historii.

Zrozumienie tego, co Bóg nam mówi w tych czasach pandemii, staje się wyzwaniem także dla misji Kościoła. Choroba, cierpienie, strach i izolacja wzywają nas do zadawania sobie pytań.

Ubóstwo osób umierających samotnie, tych, którzy są pozostawieni sami sobie, tracących pracę i płacę, tych, którzy nie mają domu i pożywienia, każe się nam zastanowić.

Zmuszeni do dystansu fizycznego i do pozostawania w domu, jesteśmy zaproszeni do ponownego odkrycia, że potrzebujemy relacji społecznych, a także wspólnotowej relacji z Bogiem. Sytuacja ta, nie powiększając naszej nieufności i obojętności, powinna skłonić nas do zwrócenia większej uwagi na nasz sposób odnoszenia się do innych.

A modlitwa, w której Bóg dotyka i porusza nasze serca, otwiera nas na potrzebę miłości, godności i wolności naszych braci, a także na troskę o całe stworzenie.

Niemożność gromadzenia się jako Kościół w celu sprawowania Eucharystii sprawia, że mamy udział w sytuacji wielu wspólnot chrześcijańskich, które nie mogą odprawiać Mszy św. w każdą niedzielę.

(…)

Obchody Światowego Dnia Misyjnego oznaczają również potwierdzenie, że modlitwa, refleksja i pomoc materialna z waszych ofiar są szansą na aktywne uczestnictwo w misji Jezusa w Jego Kościele. Miłość wyrażona w zbiórkach podczas celebracji liturgicznych trzeciej niedzieli października ma na celu wsparcie pracy misyjnej, prowadzonej w moim imieniu przez Papieskie Dzieła Misyjne, aby wyjść naprzeciw duchowym i materialnym potrzebom narodów i Kościołów na całym świecie, dla zbawienia wszystkich.

 

Niech Najświętsza Maryja Panna, Gwiazda Ewangelizacji i Pocieszycielka strapionych, misyjna uczennica swego Syna Jezusa, nadal wstawia się za nami i niech nas wspiera.

+

 

 

Oto ja poślij mnie,

dotknij ogniem moich warg.

Powiedz Panie czego chcesz,

a moją rozkoszą będzie być posłusznym.

 

 Daj mi Twego ducha,

abym mógł stać się chlebem,

abym stał się winem,

abym gasił Twe pragnienie.

 

Nie chce Ci już mówić

o moich potrzebach,

Panie Ty wiesz wszystko.

Objaw mi Twe pragnienia.

 

 

Oto ja, poślij mnie!

 

M.P.