Pogrzeb

Zmarła Irena Winiarczyk z Wólki Batorskiej.

Msza św. pogrzebowa w piątek 13 marca o godz. 12.oo. Wcześniej 11.2o wprowadzenie i i różaniec.

Drodzy bracia i siostry pogrążeni w żałobie!

Jakże blisko jest śmierć. Bliżej niż się nam wydawało, bardzo blisko. Jakże kruchym okazało się to wszystko w czym pokładaliśmy nadzieję. I co nam towarzyszy: lęk.

Ale dlaczego lęk?

Przygotowujemy się do Świąt Wielkanocnych. Jakich: zwycięstwa nad śmiercią, nad grzechem.

 I może nam potrzeba tych dni, byśmy dostrzegli te święta od właściwej strony. Ustanie szał zakupów, imprez. Zacisze domu, nieliczne kontakty.

To święta życia.

A jakie orędzie przynosimy Zmartwychwstały Pan: Nie bójcie się!

Kto się lęka? mówi na dziś Jezus: „Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał..”

Tam gdzie nie ma Boga, jest strach. Tam gdzie jest Bóg jest, ale lęk przed grzechem: bym lękał się grzechu, który Ciebie, Boże obraża.  O to prosimy Ducha Świętego.

Jakie więc zadanie stawia Jezus Kościołowi:   „ Ojcze… Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał”. Potrzeba nam Boga. Boga w naszych serach, rodzinach, wspólnotach, w naszym życiu: „ aby miłość … w nich była i Ja w nich” – mówi Jezus.

To zatraciliśmy! I stąd strach, który przenika nasze serca. Grzech spustoszył nasze serca.     I śmierć jawi się jako czarna rozpacz. Dla wielu wszystko się kończy.

Co przed nimi.

Przed nami otwiera się prawdziwe życie, bo bez tego wszystkiego co przyniósł grzech.

Dziś uczestniczy w pogrzebie siostry  N..  która przeżyła wiele lat. A był ten czas błogosławieństwem. To w ostatnich latach przyjeżdżałem do niej z Jezusem. To był czas oswajania ze śmiercią i przygotowania do wieczności.

Spójrzmy więc teraz na to oswajanie na podstawie zapisków dziś już św. papieża Jana XXIII.

W 10 rocznicę święceń kapłańskich jako młody człowiek zostawił pierwsze przemyślenia: „… ta zwłaszcza myśl wypełnia mą duszę, że nie należę ani do siebie, ani do kogokolwiek innego, lecz tylko do mego Pana , na życie i na śmierć”.

O tym dziś zapomnieliśmy. Komu oddamy nasze dusze i ciała po śmierci? Nie jesteśmy dla siebie bo nie daliśmy sobie życia i nie możemy go zatrzymać a nasza doczesność jest bardzo krucha.

Słuszne są więc jego rozważania: „ Po dziecięciu latach kapłaństwa, jakie będą moje losy? To tajemnica! Może już niewiele czasu pozostaje mi do ostatecznego obrachunku”.

Ile mamy jeszcze czasu. Czyż nie czas na zastanowienie się nad swoim życiem?

„ Przez cztery lata wojny, które spędziłem wśród świata miotającego się w konwulsjach, ile łask dał mi Pan, ile zdobyłem doświadczenia, ile miałem okazji do czynienia dobra. Jezu mój dziękuję Ci za to i błogosławię”.

Przychodzi czas, aby spojrzeć wprawdzie na swoje przemijanie: „ po pewnych objawach jakie zauważyłem w tym roku, poznaję, że się starzeję i że ciało okazuje już czasem oznaki słabości. Stąd myśl o śmierci musi być dla mnie coraz bliższa w tym sensie, by uczynić moje życie radośniejszym, sprawniejsze, a równocześnie bardziej pracowite”.

Czy strach przebija z tych słów. Nie. Ale mobilizacja do lepszego wykorzystania życia.

Idźy dalej razem z nim ku śmierci:                  „ W grudniu ubiegłego roku, w Atenach, miałem poważne ostrzeżenie co do mego zdrowia fizycznego …  po roku czuję się bardzo dobrze, jakkolwiek w mojej czuprynie odnajduje już oznaki starości. Będę się starał, by myśl o śmierci stawała mi się coraz bliższa, nie po to, by wnosiła smutek w życie, jakie mi pozostaje tu, na ziemi, lecz by była dla niego światłem i radosnym podniesieniem ducha”.

I odtąd widać już przygotowanie do śmierci i poważne traktowanie swojego odejścia:

„ Za kilka dni, kończę pięćdziesiąt osiem lat. Od śmierci bp Radiniego, w wieku 57 lat, wydaje mi się, ze wszystko, co wykracza poza te lata, jest już tylko naddatkiem… Kiedy tylko zechcesz, możesz mnie zabrać: jestem gotów. Jeśli chodzi o śmierć, zwłaszcza o śmierć, ‘bądź wola Twoja’”.

Brakuje dziś takiego przeżywania, dojrzewania i wchodzenia w starość i zbliżania się do śmierci. Wiele jeszcze zostawił przemyśleń, ale odczytajmy jeszcze i te:  „ O Panie, już nadszedł wieczór. siedemdziesiąty szósty rok życia. Jest on wielkim darem Ojca niebieskiego. Trzy czwarte spośród mego pokolenia przeszło już na tamten brzeg. I ja muszę być przygotowany na tę chwilę. ( … ) Myślę, ze Pan Jezus, dla większego mego umartwienia i całkowitego oczyszczenia, chcąc mnie przyjąć do wiecznej chwały, przygotowuje mi, zanim umrę, jakieś wielkie cierpienie i smutek ciała i duszy. Przyjmę wszystko chętnie, byleby tylko posłużyło to jego chwale, przyniosło korzyść mojej duszy …”

Dlaczego więc towarzyszy nam strach. Wobec zagrożenia życia jak wielu myśli, co czyni? chce się zabezpieczyć wykupując towary w sklepach. A nie myśli o swej duszy. Może to już czas i dla starszego pokolenia i średniego poważnie pomyśleć o śmierci, przemijaniu, aby swoje życie  uczynić pięknym tak pięknym żebyśmy odchodzili jak wspomniany papież Jan XXII. Nie dajmy się przeniknąć strachem, ale zróbmy wszystko by dobrze wykorzystać każdy dzień.

Oto świadectwo o śmierci papieża:

„ Przy śmierci papieża Jana działy się rzeczy zdumiewające do których ludzkość z upodobaniem będzie powracać, czerpiąc z nich zachętę do ufności. W wielu domach zakwitł pokój, chorzy – dotychczas zrozpaczeni – pogodzili się z losem, dzieci krąbne stały się posłuszne, młodzi małżonkowie, wspominając pełne czułości pozdrowienie przesłane ich dzieciom, mówili do siebie: nasza miłość musi być uczciwa. Jego ubóstwo wywarło wielkie wrażenie na całej opinii publicznej, a pocieszyło biednych, wielu synów marnotrawnych, klęcząc u jego łoża, zapragnęło ukoić palący ból w odnalezionej modlitwie z lat dziecięcych, a niektórzy z nich zdecydowali się na przystąpienie do sakramentów świętych”.

Czyż nie tak powinniśmy odchodzić z tego świata. Taki zostawiać testament swojego życia. Raczej myśli o pomnikach na cmentarzach. To świadczy jak słaba jest nasza wiara w życie wieczne i nie wykorzystaliśmy do końca czasu swojego życia.

Stąd św. Paweł kieruje do nas słowa: ”Jeśli bowiem wierzymy, ze Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim”.

Szukajmy więc Jezusa, troszczmy się o swoją wiarę, a pokonamy śmierć.

A modlitwa za zmarłych powinna nas utwierdzać w wierze w życie wieczne. Niech nie braknie jej w intencji naszej siostry N… Bo choć była pracowita i ponoć robiło dobre wyroby masarskie to wiara daje życie wieczne. Wiara może być tylko żywa, bo jeżeli jest martwa to życia dać nie może. Wiara żywa łączy nas na co dzień z Jezusem i w końcu życia łączy nas z Nim na wieki w domu Ojca. Amen.