Słowo Boże – Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej

PIERWSZE CZYTANIE (Prz 8,22-35)

Maryja stolicą mądrości

Czytanie z Księgi Przysłów.

Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, przed swymi czynami, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała.
Jestem zrodzona, gdy jeszcze bezmiar wód nie istniał ani źródła, co wody tryskają, i zanim góry stanęły. Poczęta jestem przed pagórkami, nim ziemię i pola uczynił, początek pyłu na ziemi.
Gdy niebo umacniał, z Nim byłam, gdy kreślił sklepienie nad bezmiarem wód, gdy w górze utwierdzał obłoki, gdy źródła wielkiej otchłani umacniał, gdy morzu stawiał granice, by wody z brzegów nie wyszły, gdy kreślił fundamenty pod ziemię. Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich.
Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń moich nie odrzucajcie. Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana.

albo:

PIERWSZE CZYTANIE (Iz 2,2-5)

Góra świątyni Pana

Czytanie z Księgi proroka Izajasza.

Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pana stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki.
Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana do świątyni Boga Jakuba. Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pana z Jeruzalem”.
On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny.
Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pana.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 48,2-3.9-11.13-15)

Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały *
w mieście naszego Boga.
Święta Jego góra, wspaniałe wzniesienie, *
radością jest całej ziemi.

Cośmy słyszeli, to zobaczyliśmy *
w mieście Pana Zastępów,
w mieście naszego Boga; *
Bóg je umacnia na wieki.

Rozważamy, Boże, Twoją łaskawość *
we wnętrzu Twojej świątyni.
Jak imię Twe, Boże, tak i chwała Twoja +
sięga po krańce ziemi. *
Prawica Twoja pełna jest sprawiedliwości.

Obejdźcie dokoła Syjon, *
policzcie jego wieże.
By powiedzieć przyszłym pokoleniom, *
że Bóg jest naszym Bogiem na wieki.

DRUGIE CZYTANIE (Ga 4,4-7)

Bóg zesłał swojego Syna zrodzonego z niewiasty

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów.

Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.

EWANGELIA (J 2,1-11)

Wesele w Kanie Galilejskiej

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”.
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.
Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

 

ROZWAŻANIE

Dobre wino aż do tej pory…

 

 

Byłeś na tym weselu, w Kanie?

Widziałeś to zakłopotanie?

I Ją?

Tę zaproszoną, która weseląc się, nie straciła z oczu spraw najważniejszych.

Tę, która postanowiła interweniować, zwracając się do swego Syna.

To ona powiedziała: „Nie mają już wina”.

Tylko tyle. A jednak przemawia z nich odważne wstawienie się za drugimi.

Tylko tyle. A jednak Syn wydaje się być obojętny.

„Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?

I pomyślałbyś, że to koniec.

Taki wspaniały ten Jezus, a tu, nie pomógł. Nie zainteresował się tym problemem. Był nieczuły i mało taktowny.

Obraziłbyś się? Czy Ona, obraziła się? Czy wywiązała się jakaś kłótnia?

Nie.

Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Matki.

Ona znała swoje dziecko, choć było ono Bogiem. Wiedziała, że wystarczy spojrzenie. Pełne troski i miłości. Słowa Jezusa, w tym przypadku, wyraziły tylko stan faktyczny. To tak naprawdę nie była ich sprawa. Byli tylko gośćmi. I to wcale nie była ich jakaś rodzina. Zresztą nie do takich rzeczy został stworzony On. I to jeszcze nie ten czas. Nie chciał rozgłosu, nadwyrężać łaskawości Ojca. Może i nie miał ochoty. Chciał być akurat tu zwykłą osobą, która cieszy się wraz z nowożeńcami. Ale przytrafił się taki niespodziewany problem. Niedopatrzenie organizatorów uczty, które wystawiłoby na ośmieszenie Państwa Młodych. Na ludzkie gadanie. Może Jezus pomyślał, że to zbyt mało, by interweniować z Niebiosami. No cóż, wino to nie wszystko. Odpowiedział Matce tak jak myślał. Ale prośba Rodzicielki, która była Jego Oblubienicą, wystarczyła.

Wystarczyła, by bez słów, zbędnych próśb, zmienił zdanie. By okazał moc Miłości.

Niewiasta zwyciężyła…

„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

Ona zapewne by powiedziała, że tylko zauważyła. Tylko zakomunikowała problem, który dotyczył obcych, aczkolwiek bliskich sercu, ludzi.

Matka Jego była tylko pośrednikiem. Pośrednio wyprosiła łaskę u Syna-Boga.

Jej wrażliwość i dobroć, współczucie i troska nie pozwoliły się tylko przyglądać lub odejść bez słowa. Postanowiła zrobić tyle, ile mogła.

Cicha, pokorna, skromna. A jednak uważna, bliska, rozumiejąca potrzeby. Kochana mama, nie tylko dla swego Syna.

Mama, która wiedziała, że jej Dziecko to Bóg, który może wszystko. Dziecko, zrodzone, a jednak nieprzeniknione i większe od niej samej, od nas wszystkich. Nie wiedziała może dokładnie, co należy zrobić. W jaki sposób napełnić te stągwie winem. Wiedziała jednak, do kogo ma się zwrócić. Jej pewność oparta na wiedzy o Bożym Synu. To jej wystarczało. Nie musiała bowiem rozumieć wszystkiego. Wszystkiego analizować, przypuszczać czy rzeczywiście, czy się opłaca, czy zadziała, czy to najlepsze rozwiązanie. Ona nie straciła czasu na tego typu zabiegi. Dlatego jej interwencja stała się interwencją błyskawiczną. Słudzy mają zrobić wszystko, co tylko On powie. Bo ona, codziennie, robi to samo!

„Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili.

„Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.

Słudzy rzeczywiście wzięli sobie do serca słowa Matki Jezusa. Zrobili dokładnie to, co On nakazał. Bez buntu, dociekań, powątpiewania, ociągania. Napełnili bowiem stągwie po brzegi.

I jaki był koniec tej historii?

Szczęśliwy. Dla zakochanych, dla gości, dla sług.

Dla niej. I dla Niego. Bowiem: Objawił swoją chwałę.

 

Z tą wspaniałą Dwójką można dojść daleko, wspiąć się wysoko. Dzięki niej możemy zasłużyć na własną chwałę. Z tą Dwójką nie ma nieszczęśliwych zakończeń. Jeżeli dajemy się zauważyć Jej i słuchamy Jego poleceń nasze końce zawsze będą dobre, a ten najważniejszy, będzie rzeczywiście prawdziwym, nigdy niekończącym się weselem!

Bo: nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna.

Jako chrześcijanie wierzymy, że ta pełnia już przyszła i objawiła się w Synu Maryi. Znamy też historię wesela w Kanie i jej głównych bohaterów. Patrzymy na ich zachowanie i czyny. I bierzemy przykład, by wcielać je w swoje życie. W własne historie.

Moglibyśmy, włożyć w usta Maryi, słowa z Księgi Mądrości, dzisiejszego Pierwszego Czytania:

Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich.

Bo Maryja jest personifikacją, uosobieniem Mądrości.

Mistrzynią, rozkoszą, igraszką, która znalazła radość. Nie tylko przy jednym Synu, ale wszystkich synach ludzkich.

Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie. Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana.

 

Jednak Maryja, Pokorna Pani, zaraz by zakwestionowała te słowa. Wskazałaby na Niego. Tylko na Niego.

Tak jak wskazuje na cudownym wizerunku, namalowanym na desce z jej stołu. Namalowanym przez Łukasza. Czczonym w tylu miejscach. Aż zawędrował z bełskiego zamku, z Rusi do Polski, do ojców Paulinów, sprowadzonych z Węgier. Dzięki księciu opolskiemu, Władysławowi. Był rok 1384.

 

Tak Bóg też zechciał, że zostawił swój ślad na pewnej, wybranej przez Siebie ziemi. Polskiej. Częstochowskiej.

I tak też powstała polska Kana, w której króluje dobroć, posłuszeństwo, współczucie, działanie. W Kanie częstochowskiej mieszka bowiem Pani Jasnogórska. I żyje ze swoimi synami ludzkimi, umiłowanym Narodem Polskim, który Ją także umiłował.

Od tak dawna przemierza z nami drogi życia. Pomaga, chroni, wspiera. Staje się częścią historii każdego z nas. Niejako tworzy historię Polski, bezpośrednio wpływając na jej przebieg. Tak wielu, Maryjo, odwiedzało Cię w Twoim sanktuarium. Duchowni, a więc kapłani, biskupi, papieże. Możni tego świata, a więc władcy, królowie, marszałkowie, prezydenci. Wojskowi, dowódcy, generałowie, oficerowie, żołnierz polski. Kobiety i mężczyźni, i dzieci. Rodziny. Ludzie różnych stanów, zawodów. Majętni, biedni. Ładni i brzydcy. Dobrzy i źli. Święci i niewierzący. Zdolni bardziej i mniej. Zdrowi i chorzy. Wolni i zniewoleni. Zakochani i zranieni. Wszyscy szli do Ciebie, Matko. A Ty, wszystkim, swym ciepłym spojrzeniem, wskazywałaś na tego, od Którego wszystko zależy. Byśmy wiedzieli, że modląc się do Ciebie, modlimy się do Twego Syna. Ty zaś jesteś Pośredniczką próśb i łask.

Najważniejsze, że JESTEŚ! Niezmiennie, niezaprzeczalnie. Wierna, można, silna, czysta i pokorna Pani. Hetmanka Narodu Polskiego. Hetmanka każdego walczącego człowieka, bijącego się o zbawienie swoje i innych.

 

Jasnogórska Pani, Tyś naszą Hetmanką,
Polski Tyś Królową i najlepszą Matką.
Spójrz na polskie domy, na miasta i wioski.
Niech z miłości Twojej słynie naród polski.

Jasnogórska Pani, Tyś naszą Hetmanką,
Polski Tyś Królową i najlepszą Matką.
Weź w opiekę młodzież i niewinne dziatki,
By się nie wyrzekły swej niebieskiej Matki.

Jasnogórska Pani, Tyś naszą Hetmanką,
Polski Tyś Królową i najlepszą Matką.
Niech i Kościół święty, dzieło Twego Syna,
U Bożego tronu wspiera Twa przyczyna.

Jasnogórska Pani, Tyś naszą Hetmanką,
Polski Tyś Królową i najlepszą Matką.
Pomocników rzesze racz powołać, Pani.
Niech w służbie Kościoła będą Ci oddani.

Jasnogórska Pani, Tyś naszą Hetmanką,
Polski Tyś Królową i najlepszą Matką.

 

Maryjo, Pani Jasnogórska, byłaś z Polską, nawet podczas haniebnego ataku na Twój święty wizerunek. Był rok 1430. I byli ci bezbożni, z nieczystymi intencjami. I zabrali Cię, i sprofanowali, i porzucili. Ale Ty pozwoliłaś się odnaleźć, wybiło źródło. Zakochani w Tobie zadośćuczynili i przywrócili Ci dawny wygląd. Dzięki królowi Władysławowi Jagiełło. Pozostały tylko dwie rysy…

Maryjo, byłaś także z wodzem, Chodkiewiczem i jego wojskami. Przez jego miłość do Ciebie, Bóg wysłuchał Twojego wstawiennictwa i zwyciężył licznych Turków. Dzięki czemu obroniona została wiara chrześcijańska. Był rok 1621.

Maryjo, wstawiłaś się za Polską, gdy zalał ją potop szwedzki. I gdy niewierni królowi polskiemu nie podjęli walki z najeźdźcą. Wsparłaś modły przeora Jasnej Góry i nie pozwoliłaś wystawić go na ośmieszenie. Ojciec Kordecki obronił nie tylko Twój dom, ale cały kraj. Obrona Częstochowy wzbudziła chęć i siłę do walki o całą Ojczyznę. Co tak pięknie opisał Henryk Sienkiewicz. Był rok 1655.

Maryjo, byłaś z królem Janem Kazimierzem, gdy składał Ci w Katedrze lwowskiej swoje śluby. Ustanowił Cię Królową Polski, a sam stał się Twoim sługą. Był rok 1656.

Maryjo, poszłaś na bój z Turkami z Twoim wiernym sługą, królem Janem Sobieskim. Królem, wezwanym do obrony chrześcijaństwa w Europie przez samego papieża. I tak Wiedeń usłyszał: “Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył”. Nie mieli wina. Oni napełnili stągwie. On sprawił cud. I objawiła się Jego chwała. Był rok 1683.

Maryjo, przyjęłaś korony od papieża Klemensa XI. Ten akt koronacji Królowej Polski oglądało wielu. A wszyscy go przyjęli do serca. Był rok 1717.

Maryjo, byłaś z Narodem podległym, rozdartym pomiędzy zaborców. Jednoczyłaś rozdzielonych, stanowiłaś pamięć i świadomość narodową. Jasna Góra była azylem, domem, do którego dzieci Twoje wędrowały, i stopami, i myślami. Byłaś z wywożonymi na Sybir, z tymi, którym zabraniano mówić po polsku, ograbionymi, zabijanymi. Brałaś udział w powstaniach. Byłaś z wdowami i z sierotami. Obecna, nawet podczas licznych profanacji. Byłaś z Polską, gdy jej nie było. Stałaś się jej stolicą. Byłaś z polskimi synami w czasie I wojny. 123 lata.

Maryjo, byłaś z Polską odzyskaną, niepodległą. W czasie jej wolności i odbudowy. Byłaś tak mocno z nami, gdy nadeszły straszne czasy II wojny. Byłaś podczas okupacji, nalotów, zsyłek, walk. Byłaś w obozach koncentracyjnych. Byłaś szczególnie z oddanym Tobie duchowieństwem. Byłaś z powstańcami warszawskimi. Byłaś w gruzach świątyń, w obrabowanych zabytkach. Byłaś z głodującymi, rozstrzelanymi. Byłaś ze zdradzonym Narodem.

Maryjo, byłaś także z Twoim sługą, Augustem Hlondem, który zawierzył cały Naród Tobie. Był rok 1946.

Byłaś także z Polską, gdy nawiedziła ją “czerwona zaraza”. Gdy Polska wciąż walczyła, podczas odbudowy i odradzania świata powojennego. Byłaś z zabijanymi żołnierzami wyklętymi, ze zdradzonymi o świcie. Byłaś podczas niewoli dusz i serc. Byłaś w tym mroku razem z polskimi synami.

Maryjo, przyjęłaś śluby ponownie. Tym razem od Narodu. Od Twojego syna, Stefana Wyszyńskiego. Byłaś z nim w więzieniu, gdy nie mógł zjawić się przy Twoim tronie. Był rok 1956.

Maryjo, byłaś z ludźmi uciekającymi z Polski. Byłaś z polskimi synami w czasach emigracji, tej Wielkiej jak i wojennej czy w czasie stanu wojennego. Zanieśli Cię w sercach na różne kontynenty, gdzie wraz z nimi zadomowiłaś się na obcej ziemi. Tyś dla nich stanowiła ziemię ojczystą.

Maryjo, byłaś w czasie obalenia komunizmu, w czasach odbudowy Polski wreszcie niepodległej. Byłaś z bohaterami i zdrajcami. Byłaś z całym Narodem. Z tymi szczególnie zapomnianymi, pokrzywdzonymi, opuszczonymi. Z ofiarami niewyjaśnionymi i nierozliczonymi. Byłaś w dołach śmierci, z pochowanymi na śmietniku historii. Byłaś i jesteś w czasie wolności. Jesteś pamięcią, świadectwem, opamiętaniem, pojednaniem. Jesteś prawdziwą Królową, której piękno i dobro nie przemija. Trwa.

Wierzę, że do końca.

Maryjo, jesteś z pielgrzymującymi do Twojego domu, tronu. Sama przemierzasz w Swojej wiernej Kopii przez wszystkie domy, parafie Twojego królestwa. Przez Polskę.

 

Dziś, w Twoje święto, Matki Bożej Częstochowskiej, pragnę podziękować za ustanowienie tego pięknego dnia w kalendarzu polskiego Kościoła. Dziękuję za inicjatywę bł. Honoratowi Koźmińskiemu i przeorowi o. Euzebiuszowi Rejmanowi, którzy wyjednali u Piusa X ustanowienie święta Pani Jasnogórskiej. Był rok 1904. Dziękuję stąd papieżowi Piusowi X, którego ostatnio wspominaliśmy. Ale również dziękuję Piusowi XI, który rozciągnął obchód święta na cały kraj. Był rok 1931.

 

Jak dobrze, że Cię mamy, Matko!!

Dzięki Ci wielki Boże, żeś zechciał nam dać Matkę Twego Syna, by to ona mogła dawać nam Jezusa.

Dzięki Ci Maryjo, że jesteś! Za Twoją macierzyńską miłość i mądrość królowania.

My, Twoje dzieci i Twoi poddani, pragniemy stanąć z darami czystego serca, mądrego postępowania i dobrego życia. Z darem prawdziwej wiary, Słowem, które staje się Ciałem w historii Zbawienia naszej Ojczyzny i nas samych.

Przebacz, przyjmij, wyjednaj, uproś. Ukochaj. Przytul. Bądź ze mną.

Polska.

 

W pamięci żywe są zaślubiny Jana Kazimierza. Żywsze być powinny Śluby Narodu, które dotyczą nas wszystkich i zobowiązują. Za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego prosimy Cię Maryjo, wyjednaj nam u Swego Syna, mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienie i siły do wypełnienia testamentu naszych przodków, na czele z Prymasem Tysiąclecia.

 

Już teraz przyjmij w ofierze wszelkie starania, by Polska coraz bardziej stawała się Królestwem Twoim i Twojego Syna. Przyjmij nasze zawierzenia i oddania, które stały się potwierdzeniem Twojego panowania w życiu osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym.

Przyjmij ofiarę Kościoła katolickiego, wszystkich Spowiedzi Świętych, wyrzekania się grzechów ciężkich i życia w łasce uświęcającej. Dzięki czemu nasza ziemia jest tą, która przeprowadza bezpiecznie na drugi, wieczny brzeg.

Przyjmij ofiarę przyjmowania, rodzenia i wychowywania życia ludzkiego. Weź pod swoją opiekę wszystkich rzeczywistych strażników życia, a także każdą matkę, w szczególności tę, która z narażeniem, pozwoliła zamysłom Bożym stać się ciałem w człowieku.

Przyjmij ofiarę małżeństw, ich dozgonnej wierności i trwałości. Przyjmij ofiarę wszystkich rodzin, każdy dom, w którym Ty i Twój Syn znajdujecie bezpieczną przystań. Weź pod swoją opiekę wszystkich tych, którzy wychowują nowe pokolenia w duchu bojaźni Bożej i miłości Chrystusowej.

Przyjmij ofiarę tych wszystkich, dzięki którym zwycięża miłość i sprawiedliwość, zgoda i pokój. Dzięki czemu zmniejsza się grono pokrzywdzonych. Przyjmij ofiarę solidarności społecznej i hojności serc. Wszelkiej wzajemnej pomocy. Weź w opiekę wszystkich tych, którzy ochotnie dzielą się dobrami i nie pozwalają na pozostawienie sobie samym wielu nieznajomych.

Przyjmij ofiarę wszelkiej walki duchowej. Walki z własnymi słabościami i złymi przyzwyczajeniami. Przyjmij wszystkie nasze zalety, wypracowane skarby, uleczone serca. Naszą pracowitość, rozwagę, trzeźwość i czystość. Przyjmij każdą cnotę, odpowiedź na powołanie Twojego Syna i współpracę z łaską Bożą. Przyjmij naszą wierność i sumienność, poświęcenia i wzajemny szacunek.

Przyjmij w ofierze starania, sukcesy i dobra duchowe naszej wspólnoty parafialnej. Nasze modlitwy, szczególnie w tym miesiącu, Tobie poświęconym. Nasze Apele Jasnogórskie. Naszą Nowennę. Naszą cześć i uwielbienie Ciebie, w Twoim wizerunku, Matki Bożej Częstochowskiej. Pamiątki z Twojego Nawiedzenia. Był rok 2009.

 

Królowo Polski, ponawiamy śluby Ojców naszych i przyrzekamy, że z wszelką usilnością umacniać i szerzyć będziemy w sercach naszych i w polskiej ziemi cześć Twoją i nabożeństwo do Ciebie.
Bogurodzico Dziewico, wsławiona w tylu świątyniach naszych, a szczególnie w Twej Jasnogórskiej Stolicy. Oddajemy Tobie szczególnym aktem miłości każdy polski dom i każde polskie serce, aby chwała Twoja nie ustawała w ustach naszych dnia każdego, a zwłaszcza w dni Twoich świąt.
Przyrzekamy Ci iść w ślady Twoich cnót, Matko-Dziewico i Panno Wierna, i z Twoją pomocą wprowadzać w życie nasze przyrzeczenia.
Lud mówi: Królowo Polski – przyrzekamy!

 

 

Nie może zabraknąć tego, który żył duchem słów: Totus Tuus.

Przeżyjmy dzisiejszy Apel Jasnogórski z Janem Pawłem II, i jego słowami z I Pielgrzymki do Polski. Był rok 1979.

 

  1. „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!” Powtórzyliśmy przed chwilą te słowa, które od czasu Wielkiej Nowenny przed tysiącleciem chrztu stały się Apelem Jasnogórskim Kościoła w Polsce.

Powtarzam je wraz z wami, jako papież pielgrzymujący do mojej ojczystej ziemi. I powtarzam je także, kiedy jestem poza Polską, kiedy jestem w Rzymie.

Jakże bardzo słowa te odpowiadają wezwaniu, które tyle razy słyszymy w Ewangelii: czuwajcie! Odpowiadając na to wezwanie samego Chrystusa pragniemy dzisiaj, i co wieczór w godzinie Apelu Jasnogórskiego, odpowiedzieć Jego Matce: Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam.

 

Słowa te w sposób prosty i mocny zarazem wyrażają, co to znaczy być chrześcijaninem — na ziemi polskiej — zawsze — ale w sposób szczególny w tej przełomowej „milenijnej” epoce dziejów Kościoła i narodu. Być chrześcijaninem — to znaczy czuwać. Tak jak czuwa żołnierz na straży, albo jak czuwa matka przy dziecku, albo jak czuwa lekarz przy chorym.

Czuwać — to znaczy strzec wielkiego dobra.

 

Przy sposobności tysiąclecia chrztu uświadomiliśmy sobie z nową siłą, jak wielkim dobrem jest nasza wiara i jak wielkim dobrem jest całe to dziedzictwo ducha, które z niej bierze początek w naszych dziejach. Czuwać — to znaczy pamiętać o tym wszystkim. Mieć wyostrzoną świadomość wartości, jakie zawierają się w życiu każdego człowieka po prostu przede wszystkim dlatego, że jest człowiekiem. Dlatego, że został stworzony na obraz i podobieństwo Boga samego, dlatego, że został odkupiony Krwią Chrystusową. Czuwać — to znaczy pamiętać o tym wszystkim. Pamiętać za siebie i bardzo często, z reguły, za drugich. Za rodaków. Za bliźnich.

 

  1. Moi drodzy, trzeba tak czuwać, tak troszczyć się o każde dobro człowiecze, bo ono jest dla każdego z nas wielkim zadaniem. Nie można pozwolić na to, by marnowało się to, co ludzkie, to, co polskie, to, co chrześcijańskie, na tej ziemi.

Trzeźwymi bądźcie i czuwajcie — woła św. Piotr, a ja dzisiaj w godzinie Apelu Jasnogórskiego powtarzam jego słowa. Bo jestem tutaj, ażebym w tej godzinie czuwał razem z wami, abym przypominał wam, jak głęboko odczuwam każde zagrożenie człowieka, rodziny, narodu. Zagrożenie to ma zawsze swe źródło w naszej ludzkiej słabości, w słabej woli, w powierzchownym stosunku do życia. I dlatego, moi drodzy rodacy, w tej godzinie szczególnej szczerości, w tej godzinie otwarcia serc przed naszą Matką, przed naszą Jasnogórską Panią, mówię wam o tym, i zawierzam wam to. Nie ulegajcie słabościom! Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie!Jeśli widzisz, że brat twój upada, podźwignij go, a nie pozostaw w zagrożeniu. Czasem trudno dźwigać drugiego człowieka, zwłaszcza gdy, jak to się mówi, „leci nam przez ręce”… ale czyż można go opuścić? Przecież sam Bóg, sam Chrystus zawierza nam każdego z naszych braci, naszych rodaków — i mówi: „Coście jemu uczynili, Mnieście uczynili”. Strzeżcie się też, abyście nie okazali się winnymi grzechów cudzych! Ciężkie słowa wypowiada Chrystus pod adresem czyniących zgorszenie, a zwłaszcza zgorszenie maluczkich. Pomyśl więc, drogi bracie i siostro, w tej godzinie narodowej szczerości wobec Matki i wobec Jej miłującego Serca, czy może nie gorszysz, czy może nie nakłaniasz do złego, czy lekkomyślnie nie bierzesz na swoje sumienie wad albo nałogów, które przez ciebie zaciągają inni… młodzi… może nawet twoje własne dzieci?

 

Trzeźwymi bądźcie i czuwajcie!

Czuwać zaś i pamiętać w ten sposób… to znaczy być przy Maryi. Jestem przy Tobie! Nie mogę być przy Niej, przy Matce, przy Pani Jasnogórskiej, nie czuwając i nie pamiętając w ten sposób. Jeśli zaś czuwam i pamiętam, to przez to samo jestem przy Niej. A ponieważ Ona tak bardzo weszła w nasze serca — najłatwiej nam czuwać i pamiętać o tym, co jest naszym dziedzictwem i naszym obowiązkiem, będąc przy Niej, będąc przy Maryi. Jestem przy Tobie.

I na pewno też tym kieruje się od lat Ksiądz Prymas i Episkopat Polski, gdy zaprasza i wzywa rodaków, ażeby stawali się pomocnikami Maryi. To jest nic innego, jak tylko przetłumaczenie na język życia codziennego, polskiego, Apelu Jasnogórskiego: „Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. Jestem przy Tobie — jestem z Tobą.

 

Moi Drodzy!

  1. Oby Apel Jasnogórski nie przestał być naszą modlitwą i naszym programem. Modlitwą i programem wszystkich. W sposób szczególny niech będzie modlitwą i programem polskich rodzin. Wiemy, że rodzina jest pierwszą i podstawową ludzką wspólnotą. Jest środowiskiem życia i środowiskiem miłości. Życie całych społeczeństw, narodów, państw, Kościoła, zależy od tego, czy rodzina jest pośród nich prawdziwym środowiskiem życia i środowiskiem miłości. Wiele trzeba czynić — a nie za wiele znaczy: uczynić wszystko, co można, ażeby rodzinie stworzyć po temu warunki. Warunki pracy, warunki mieszkania, warunki utrzymania, opiekę nad poczynającym się życiem, poszanowanie społeczne rodzicielstwa, radość z dzieci, które przychodzą na świat, pełne prawo do wychowania, a zarazem wieloraką pomoc w tym wychowaniu… oto cały wielki, bogaty program, od którego zależy przyszłość człowieka i przyszłość narodu.

O jakże bardzo pragnę, drodzy rodacy, jakże bardzo pragnę tego, ażeby w programie tym wypełniał się z dnia na dzień i z roku na rok Apel Jasnogórski: modlitwa polskich serc.

O jakże bardzo pragnę, ja, który życie, wiarę i język zawdzięczam polskiej rodzinie, aby rodzina ta nie przestawała być Bogiem silna.Ażeby przezwyciężała wszystko, co ją osłabia i rozbija — wszystko, co nie pozwala jej być prawdziwym środowiskiem życia i miłości. Modlę się o to z wami w tej chwili, słowami Apelu Jasnogórskiego. I nadal modlić się pragnę. I nadal modlić się przyrzekam. Nadal powtarzać: Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam — ażeby to nasze wołanie przed Bogurodzicą sprawdziło się tam, gdzie od wierności tym słowom wypowiadanym u kresu pierwszego tysiąclecia poprzez Apel Jasnogórski najwięcej zależeć będzie w nowym tysiącleciu.

Apel już odśpiewaliśmy. Odmówmy jeszcze w tych wszystkich ważnych intencjach, które tutaj poruszyłem w moim rozważaniu wieczornym, „Pod Twoją obronę…”

 

JESTEM. PAMIĘTAM. CZUWAM.

Wierzę, że święty Jan Paweł, nasz Wielki Rodak, staje do Apelu razem z nami. Wciąż.

Jest rok 2019.

 

 

 

Bracia i Siostry,

śpiewajmy wspólnie, całym sercem i duszą:

 

Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
Miej w opiece naród cały,
Który żyje dla Twej chwały,
Niech rozwija się wspaniały, Maryjo!

 

 

Z Panem Bogiem,

W sercu i na ustach.

M.P.