Wspomnienie Matki Bożej Fatimskiej

Wydawać by się mogło dzień jak wszystkie inne. A jednak to wspomnienie jest szczególne.

Kiedy troje pastuszków wyruszało na wzgórze nie spodziewało się wielkich rzeczy. Gdyby ktoś im powiedział, że ukarze się im Matka Boża, że będą im powierzone Tajemnice i będą wzywać do nawrócenia innych ludzi, zapewne by nie uwierzyli. Chociaż byli wierzącymi.

Zazwyczaj zamysł Boga nie jest zgodny z naszym wyobrażeniem świata i naszymi planami. Przypuszczenia, poglądy, osądy… Kierujemy się tak często zwykłą materię, profanum obejmuje naszego ducha. Nie dopuszczamy do własnych myśli, że jesteśmy częścią rzeczywistości, że istnieje oprócz widzialnego, także niewidzialne. Wiele jest przed nami ukryte.

Nie dlatego, że Bóg się z nas naigrywa, ale po to, aby nasze życie byłe pełne cudów, nagłych zwrotów akcji, ciekawe i niepowtarzalne. Piękną przygodą powołanych do życia. To wiara uzdalnia nas do życia w pełni! Bo wtedy, to co niewidoczne gołym okiem staje się dla nas obecne, naszą rzeczywistością. Bo jak mówił Goethe: Człowiek bez wiary jest tylko półczłowiekiem.

Być może i nas czekają cuda niemniejsze od tego z Fatimy. Być może jesteśmy wybrańcami Maryi i któregoś dnia nam się objawi?

Jak byśmy się zachowali? Ucieklibyśmy ze strachu? Może z radością przywitalibyśmy Ją na naszej batorskiej ziemi? Słuchalibyśmy uważnie? A może zszokowani nie wiedzielibyśmy co począć? Może to jakiś duch, zjawa albo głupie żarty?

No właśnie. Nie wiemy jak byśmy się zachowali. Ale ważne by mieć w głowie dopuszczenie takiej możliwości. Bowiem jesteśmy ludźmi wiary, jedni większej, drudzy mniejszej, ale wszyscy wierzymy, że Bóg istnieje. Jednak często trudno nam zrozumieć, po prostu zdać sobie sprawę z naszego posłannictwa. Że Niebo na nas czeka, że dla Niej nie jesteśmy obcy. Maryja naprawdę zna nas, tak jak znała Hiacyntę, Franciszka i Łucję. Dla niej jesteśmy dziećmi, o które zawsze się troszczy. I stąd nie pozostaje obojętna na cierpienie, ból i rozpacz, gdyż tylko Ona naprawdę rozumie, co to znaczy. Zna też radość i uśmiech, bo Ona jest PEŁNA ŁASKI. Niepokalanie Poczęta. Wolna od wszelakiego grzechu. Szczególnie umiłowana. Idealna.

Jak dobrze, Maryjo, że jesteś nam Matką! Idealną Mamą.

Nie obrażasz się, nie karcisz, próbujesz oddalić karę, walczysz ze złem, byśmy zwyciężyli. Nie byli przegrani. Byśmy nie stracili niebiańskiej wieczności. Nie czekasz na naszą zmianę bezczynnie, ale wyruszasz nam na spotkanie. Objawiasz i przypominasz, uzmysławiasz, że Zły, że piekło istnieje. I że codziennie musimy się nawracać, zawracać z własnych dróżek, ścieżek, które tak mamią, tak pociągają. I nieważne jak daleko zabłądziliśmy, ile musimy nadrobić, to zawsze, powtarzam, zawsze jest dobry moment na powrót. Ona nam pomoże. Będzie naszym niezawodnym wsparciem, pełnym mocy i otuchy. Póki żyję mam nadzieję…

Czasem łatwiej nam uwierzyć, że wygramy w totka niż w to, że naszym końcem jest Niebo. Mówimy: to koniec! A w tej perspektywie, jakże piękny i szczęśliwy.

Tak więc w 1917 roku, cudu doświadczyli nasze bardzo młode siostry i nasz bardzo młody brat. Dla dwojga piękny koniec był bliski. A dla trzeciej, tej najstarszej, Bóg miał jeszcze zadania do spełnienia.

 

Pamiętajmy, że Maryja zawsze uprzedza nasze kroki, nasze plany. Ona ostrzega i prosi nie w ostatniej chwili, ale z dużym zapasem czasu. Warto wsłuchiwać się w Jej delikatny głos, by ustrzec się od zła. Tyle razy, w historii człowieka, można było pokonać Złego zawczasu. A jednak hołdując własnym ideom i staraniom dochodziliśmy do takich zniszczeń, że trudno nam było się przyznać do winy i stąd wołaliśmy: Gdzie był Bóg?

Warto się Jej oddać, powierzyć. Totus Tuus, Maryjo! Wołajmy tak każdego dnia i każdej nocy. Tak jak to robił nasz drogi święty, Jan Paweł II i uczył, że Opatrzność nie zna przypadku. Patrząc na jego życie tak łatwo odszukać macierzyński płaszcz Maryi. W szczególności wtedy, kiedy dostąpił największej łaski w życiu, 13 maja, ale 1981roku. O tej samej godzinie, co w 1917.

Dlaczego Ty żyjesz? Pytał się go biedny człowiek, zniewolony przez Złego.

Spójrz na Maryję, Ali! Ona jest odpowiedzią na twoje niedowierzanie.

Dla nas także.

 Bądźmy ludźmi zawierzenia. Mocni, nieugięci, wierni.

Nie jak trzcina na wietrze, jak wiatr zawieje.

Stali w obronie wartości i zdeterminowani.

Wtedy na przykład, gdy nasza Matka i jej święty wizerunek jest naklejką, zwykłą kolorowanką, zawłaszczaną i rozklejaną. W imię czego? Promocji swojej ideologii czy zrobieniu na przekór wierzącym.

Niech dopomaga nam Prymas Tysiąclecia, kard. Wyszyński. Bo trwa wojna. Ideologia ściera się z religią. Profanum chce zawłaszczyć i wyprzeć całkowicie sacrum. Uderzanie w Matkę jest bezpośrednim uderzeniem w dzieci. Czy podejmiemy to wyzwanie naszych czasów?

Bądźmy bohaterami wiary, obrony ładu moralnego! Bo bez niego będzie chaos nie do opanowania. Bądźmy mądrzy zawczasu. Niweczmy zło w zalążku, by nie potrzeba było znowu wielkiej ofiary.

 

Mówiąc o Fatimie łączymy w myślach wizję piekła i nawoływanie MB do nawrócenia. Syn, który potrzebuje pocieszenia. I biedni grzesznicy, którzy muszą się opamiętać. Czasem potrzeba coś wykrzyczeć, czasem użyć mocniejszego sformułowania, a najlepiej to dawać dobry przykład. I nie gorszyć innych. Bo o takich wiemy, co Jezus mówi.

Tak więc modlitwa i różaniec, rozważania i rachunek sumienia, Spowiedź i Komunia Święta.

Czy mamy świadomość, że codziennie w naszej parafii dzieje się chociażby jeden cud? Ten najistotniejszy. Przeistoczenie chleba w Ciało, a wina w Krew!

 

Czy widzimy znak czasu, że mamy Kapłana, który bierze na poważnie Objawienia i Tajemnice fatimskie? I dzięki tej pobożności, bogobojności i wierze oraz zawierzeniu możemy co miesiąc uczestniczyć w Nabożeństwie Pierwszych Sobót Miesiąca?

Drodzy Bracia, Drogie Siostry,

To ogromny dar! Możemy go odrzucić, bowiem jesteśmy wolni. Ale czy to nas prawdziwie uszczęśliwi, rozjaśni nasze ciemności, pomoże powrócić na Drogę?

Warto go przyjąć i pielęgnować.

To nie jest wymysł ludzki, jakiegoś nadgorliwego księdza, byle tylko zabrać trochę wolnego sobotniego wieczora. 

Bowiem w 1925r. Łucji objawiło się Dzieciątko Jezus trzymane przez Maryję, odsłaniające Jej serce oplecione cierniowym wieńcem.

I mówiło by mieć współczucie z Jej Sercem. Bo jest wielu co wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by powyciągał ciernie z Serca Matki.

Po czym Maryja dodała:

Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię Świętą, odmówią Różaniec, i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia.

Dalej Jezus tłumaczył jakie to są zniewagi, za które należy zadość uczynić:

Córko moja, chodzi o pięć rodzajów zniewag, którymi obraża się Niepokalane Serce Maryi:

  1. obelgi przeciw Niepokalanemu Poczęciu,
  2. przeciw Jej Dziewictwu,
  3. przeciw Jej Bożemu Macierzyństwu,
  4. obelgi, przez które usiłuje się wpoić w serca dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść wobec nieskalanej Matki,
  5. bluźnierstwa, które znieważają Maryję w Jej świętych wizerunkach.

 

Akt wynagrodzenia jest niewątpliwie tajemniczą siłą, która niweczy Złego oraz wszystkie nasze przewinienia.

Tak często czujemy bezsilność, bezradność. Nie możemy nic zmienić, nie możemy pomóc.

Tu jest inaczej. Maryja jest naszą Matką i Królową. Najlepszą. To ona pierwsza zauważa wszelkie braki i potrzeby, tak jak na weselu w Kanie.

Jedni z nas, a jest ich wielu, znieważają i stają plecami do Niej, wypierają się Jej. Takie decyzje i akty bluźniercze nie dotyczą tylko ich samych. Dotyczą nas wszystkich. Gdyż razem tworzymy Kościół. Bowiem wielu ochrzczonych zapiera się, iż to ich życie i tym samym ich sprawa. Bóg dla nich stracił znaczenie i wszelkie Jego prawa ich nie obowiązują.

Życie w zaciemnieniu umysłu gorszy i niweczy trud tak wielu, którzy podejmują wyrzeczenia, posty i składają wszelakie ofiary.

Stąd, jako ci, obdarzeni łaską wiary, chcemy pokutować za nich i za nas samych. Bo my także często czynimy tak, jakbyśmy błaho traktowali sprawy Zbawienia. Z lekkim uśmieszkiem na twarzy myślimy na przykład niezbyt dobrze o tych, co biorą udział w nabożeństwach maryjnych.  

A tak nie powinno być. Powinniśmy niweczyć w sobie takie myślenie, bo ono pochodzi od Szatana.

Tak więc uczestniczmy z gorącym sercem i jasnym umysłem w Nabożeństwach Pierwszych Sobót Miesiąca. Rozrastajmy się, aby nasze zgromadzenia były coraz większe. Kolejne miesiące, od maja do października, są wzbogacane o piękną procesję ze świecami. Kiedy Panna Czysta i Niepokalana uradowana naszym współczuciem i pokorą wychodzi na zewnątrz, by zobaczyć naszą okolicę, nasze domy. Może spotka swoje zagubione dzieci, które niezbyt często Ją odwiedzają albo już zapomniały o swojej Mamie?!

Widzisz? Stajesz się człowiekiem bogatym w Miłosierdzie, orędownikiem Pokoju i ładu moralnego! Dzięki Tobie może ktoś odnajdzie to czego poszukuje? Może pójdzie po Twoich śladach i dojdzie do bram Nieba?

Twórzmy razem nasze sanktuarium maryjne. Tak, w Batorzu! Wykażmy się piękną odpowiedzią na wołanie Matki. Być może kiedyś staniemy się centrum, do którego będą ściągać nasi bracia i siostry, z sąsiednich parafii. Tak jak kiedyś, kiedy nasza wspaniała świątynia w Batorzu była domem dla wielu katolików spoza naszej gminy? Niech ta świetlana przyszłość nas ogarnie. Wiedzmy, że nie wszędzie ludzie mają możliwość takiej modlitwy. A wręcz takie Nabożeństwa są tylko w wybranych kościołach. Nawet w miastach.

Stąd jako wybrani, obdarzeni Księdzem Zbigniewem jako Pasterzem, twórzmy wspólnie nasze batorskie Lourdes, batorską Fatimę!

Jesteśmy do tego zobowiązani. Bo omijając same nasze przewinienia, pomyślmy, ile zawdzięczamy Janowi Pawłowi II i Matce z Fatimy, która prowadziła kulę. Wszyscy, którzy przeciwstawiają się planom Bożym kończą potępieniem lub nawróceniem, a kula zawsze ląduje w koronie.

 

I za Benedyktem XVI:

Co więcej, owo światło w sercach pastuszków, pochodzące z Bożej przyszłości, jest tym samym, które objawiło się w pełni czasów i przyszło do wszystkich: to jest Syn Boga, który stał się człowiekiem. To, że może On rozpalać najzimniejsze i najsmutniejsze serca, widzimy na przykładzie uczniów z Emaus. Dlatego nasza nadzieja ma realne podstawy, opiera się na wydarzeniu, które umiejscowione jest w historii, a jednocześnie wykracza poza nią — to Jezus z Nazaretu. Entuzjazm, jaki budziła Jego mądrość i zbawcza moc w ówczesnych ludziach, był tak wielki, że — jak słyszeliśmy w Ewangelii — pewna kobieta z tłumu zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Jednakże Jezus powiedział na to: «Tak, błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i [go] przestrzegają».

 

Ale kto ma czas, żeby słuchać Jego słów, kto może pozwolić się porwać Jego miłości?

Kto czuwa w noc zwątpienia i niepewności z sercem rozbudzonym w modlitwie?

 Kto czeka na świt nowego dnia z zapalonym płomieniem wiary?

 

Wiara w Boga otwiera przed człowiekiem horyzont pewnej nadziei, która nie zawodzi; wskazuje trwały fundament, na którym można bez obaw oprzeć własne życie; wymaga ufnego oddania się w ręce Miłości, która podtrzymuje świat. 

A dalej:

Łudzi się ten, kto sądzi, że prorocka misja Fatimy się zakończyła.

 

 

  1. O Fatimska nasza Pani, Twoje Serce pełne łask,

Lecz oblicze zatroskane, Chociaż kryje nieba blask.

Ref: Oddajemy Tobie Pani, Swe rodziny, wolność swą, I z różańcem w naszych rękach, Chcemy pełnić wolę Twą.

  1. Pokój świata niesiesz w darze,

Gdy z Różańcem klęknie lud I przez Twoje Serce czyste Odda Bogu życia trud.

  1. O Królowo Różańcowa,

Ty z Fatimy wzywasz nas Do modlitwy i pokuty Nim nadejdzie kary czas.

  1. Serce Twe Niepokalane Rani bezmiar naszych win, dodaj łaski, byśmy mogli Nasze słowa zmienić w czyn.